Zastanawiam się jak zacząć...
Oficjalnie w 2008 roku przestałem być świadkiem jehowy. Byłem wychowany w "prawdzie" więc zajęło mi to trochę czasu...
Ale mój proces odchodzenia zakiełkował kilka lat wcześniej. Dziś wdzięczny jestem tym, którzy pomogli mi otworzyć oczy. Przyjaciołom i nie przyjaciołom a zwłaszcza im.
Upłynęło już wystarczająco dużo czasu aby uwolnić się od świadkizmu, jakieś dziesięć lat.
To był świetny czas. Zyskałem dużo energii, odzyskiwałem "stracony" czas. Imprezy, rozmaite warsztaty rozwoju, studia i wielu nowych ludzi, przeprowadzka do innego miasta.
Założyłem rodzinę i na świecie pojawiły się dwa cuda: Klara i Maks i tak sobie żyłem...
Umiarkowanie udzielałem się na forach dla ex-ów. Tematami zawsze mi bliskimi były prawa dzieci, przeciwdziałanie przemocy i pomoc ofiarom pedofilii. Moja wrażliwość w tych tematach bierze się stąd, że sam ich doświadczyłem, i wiele lat poświęciłem na uporanie się z tymi doświadczeniami.
Gdy w ubiegłym roku pojawiła się możliwość opowiedzenia mojej historii, Dzięki Robertowi Rientowi na łamach GW, skorzystałem z tego. Nie wstydziłem się już tego doświadczenia jakim jest bycie ofiarą pedofila. Bałem się ale nie tak jak kiedyś. Bardziej bałem się reakcji znajomych, czytelników, hejtu.
Pokazałem moją twarz, opowiedziałem mój dramat, bo wieżę, że takie historie pomagają innym, że pomogą też innym rodzicom i dzieciom w organizacji być ostrożnymi. Aby byli bardziej czujni na drapieżników, którzy krążą w organizacji.
Zaangażowałem się też w działania prawne aby pociągnąć do odpowiedzialności tych , którzy stworzyli tzw Raj dla pedofilii wśród świadków jehowy. To jest bardzo trudna droga, wymagająca wielu zasobów, zwłaszcza psychicznych, ja ich nie mam.
Wyczerpały mi się. Moja konstrukcja jest licha i nie jestem w stanie już tego nieść.
Ktoś mi niedawno powiedział: po co to robisz? dlaczego sami świadkowie nie zatroszczą się o bezpieczeństwo dzieci w ich organizacji? Dlaczego masz wyręczać zaślepionych rodziców, którzy pozwalają krzywdzić swoje dzieci?!
Dlaczego ja były świadek j. mam walczyć z patologią pedofilską wewnątrz organizacji?
Jedyne co mogę powiedzieć to to, że gdy ja byłem bezbronnym małym chłopcem, to nikt za mną nie stał.
Nie stała za mną mama, tata, babcia , dziadek ani wujkowie i ciocie z organizacji. Przepraszam był jeden jedyny Józek B, dzięki któremu pewnie żyję.
Chcę aby takich Józków było więcej, sam nie mam sił.