Jeśli chodzi o stalking, nękanie, groźby, to już się dzieje, czego przykład mieliśmy niedawno na forum w wydaniu naszych gości z Nadarzyna. Znam też wiele innych przypadków nękania ze strony starszych zboru, niektóre praktycznie z pierwszej ręki.
To prawda, nękanie i stalking się dzieje w zborach.
W ubiegłym roku, krótko po moim listownym odłączeniu się z tej org. spotkałam siostrę ze zboru wraz z dorosłą córką.
Rozmawiałyśmy ok 2 godz. i dowiedziałam się, że już przeniosły się do trzeciego zboru z powodu dręczenia, inwigilacji i stalkingu.
Miały głuche telefony z różnych numerów, córka była śledzona, na zebraniach były jak czarne owce, pokazywano na nie taki okrężny ruch ręki blisko czoła, znaczy się psychiczne. To co opowiadały, nie jestem w stanie opisać, może tylko to co powiedziała córka do mnie: " ciociu ja jestem kłębkiem nerwów, czego od nas oni chcą? oni mnie śledzili jak szłam tam, a tam i tu opisywała zdarzenie, na dzwięk telefonu mam lęki, trzęsę się."
Opowiedziałam im o swoim odejściu, na co córka tej siostry: "ciociu co ja mam zrobić ze swoim życiem? od dziecka w org. mam tylko mamę, nie znam nikogo ze "świata".
Podczas naszej rozmowy szedł brat starszy zboru, zobaczył nas, poszedł inną drogą, ale haka na nie już miał.
Mówię do nich, że jestem uznana przez nich za odstępcę, nie chciałabym, aby miały więcej problemów, dlatego, że ze mną rozmawiają.
No ludzie, to nie jest normalne, aby w taki sposób rozmawiać i bać się rozmawiać, bo idzie jakiś Ś i doniesie na już przez Ś udręczone osoby.
Dałam im adres Forum, kilka razy w trosce o ich zdrowie zachodziłam do nich do domu, nigdy nie otwarły.
Po ponad roku spotkałam je znowu, wychodzę z kawiarenki i widzę inne kobiety
pytam jak się im wiedzie w zborze, czy coś na lepsze się zmieniło? Odpowiedz: " my już nie chodzimy na zebrania ok. roku. Radość, serdeczne uściski.