Nie wiem, dlaczego Świadkowie Jehowy uważają, że posiadanie dziecka, które kwestionuje wierzenia ich religii, oznacza, że zawiedli jako rodzice.
To stosowanie wobec własnego dziecka ostracyzmu oznacza, że zawiedli jako rodzice.
W mniemaniu ŚJ "logiczne" wydaje się, że ich dziecko wychowane wg procedur JW automatycznie będzie ŚJ.
To absurdalne założenie wyklucza danie dziecku wolnej woli i samodzielnego podejmowania decyzji.
Kult JW funkcjonuje na zasadzie multiplikacji osobników jako nowych trybików w machinie organizacji CK.
Druga sprawa. Jeśli rodzice dają się wrobić CK w chrzczenie dziecka w wieku nastoletnim to muszą się liczyć z tym, że dziecko
zrobi w wieku odpowiednim do ewentualnego chrztu zwrot i jak na dorosłego przystało wtedy zadecyduje unieważniając wcześniejszy błąd wieku dziecięcego.
Taki rodzic nie może zrzucać winy na dorosłe dzieci, bo to nie jest wyrazem miłości tylko posłuszeństwa dla CK.
Niestety w JW obowiązuje odwrócenie ról i to dzieci zadowalają rodziców. Niektóre z czasem pokazują figę i obierają własną drogę.
Mam nadzieję, że coraz więcej rodziców ŚJ zaczyna myśleć rozsądniej/sprytniej i nie dają na siebie ukręcić bicza w postaci obowiązku
stosowania na własnym potomstwie ostracyzmu jaki niszczy życie/zdrowie ich własne i ich dzieci.
To jedna z najbardziej pokrętnych ilustracji zapadających w umyśle, ale jej zadaniem jest utwierdzić rodziców w przekonaniu, że nie zawiedli, a dyspozycje od CK są nieskalanie czyste.
Nic bardziej sekciarskiego i obrzydliwego.
Wzorem wymogów CK, najlepiej jeśli syn zostanie do końca życia kawalerem mieszkającym z tymi wiernymi sługami CK i pionierował 100h miesięcznie na rzecz organizacji.