Fakt. Kiedyś wspomniałam, że byłam na pielgrzymce w Izraelu i Palestynie. Ja nie przepadam za takimi "imprezami", ale moja matka bardzo chciała. Więc pojechałam dla towarzystwa, bo sama nie chciała jechać. W każdym razie przewodnik mówił, że domy (tak jak my dziś je rozumiemy jako budynki) to w tamtym okresie i na tamtych terenach mieli nieliczni, tylko bogacze. Większość na domy adaptowała groty, które były też schronieniem dla bydła.
To oczywiste! Nie było wtedy spółdzielni mieszkaniowych, jak również deweloperów.
Przeciętny przewodnik w tamtym regionie (albo większość) mówi ludziom, że w tzw Bazylice Grobu Świętego na kamieniu namaszczenia namaszczono zwłoki Jezusa. Większość to łyka w fanatyczny sposób (to trzeba zobaczyć!). Nie wytłumaczysz im, że to nie ten kawałek gruzu. Oni wiedzą i wierzą.
Rozmowa z przewodniczką, która mieszka w pobliżu i oprowadza rzesze polskojęzycznych turystów:
Ja: jak sobie radzisz z fanatyzmem religijnym, którego tu całe mnóstwo?
Ona: mówię i podkreślam: że
według tradycji, a nie według rzeczywistości.
Ja: jaka jest reakcja?
Ona: żadna.
Ja: o co najczęściej pytają?
Ona: o WC, kiedy sklep z winem, kiedy obiad?
Ja: jakie mają turyści wrażenia po Betlejem?
Ona: nie widzą różnicy między dziurą w skale a stajenką (tutaj potężny śmiech).
Ja: jakieś inteligentne sytuacje na szlaku?
Ona: w Betlejem, przy pomniku św. Hieronima, ktoś zapytał: 'to ten od Wulgaty?'
Ja: najgłupsze sytuacje?
Ona: kobieta w wieku 45-50 lat pyta: 'a jaka właściwie jest różnica między Palestyńczykami a Żydami?'
Podróże kształcą, ale nielicznych. I to też może zależeć od przewodnika. Tak samo, jak w szkole od nauczyciela.
Urodziny są OK. To jest dobry pretekst aby zmontować imprezę. I Bóg przeciw temu nie jest. Wszak przez usta swego sługi Salomona rzekł: 'rzecz piękna aby człowiek jadł i pił, i radował się ze swego trudu'. W sumie, organizacja impry urodzinowej, to nie lada trud
.