Moi drodzy
tym razem ja obejrzałam, żeby M nie musiał.
Nie nazwałabym tego streszczeniem, bo jest dość obszerne. Wybaczcie, ale jakoś trudno mi było to skompilować - wszystko takie ważne.
Na czerwono moje komentarze. W cudzysłowiach cytaty.
Myśl przewodnia:
„Miłość – znak rozpoznawczy uczniów Jezusa”
Audycję prowadzą w tym miesiącu Samuel Herd (członek CK) i Alex Reinmueller z Komitetu Wydawniczego:
Zaczyna Samuel Herd – od definicji słowa „chrześcijanin” z leksykonu „Wnikliwe poznawanie pism”.
„Nie wystarczy być nominalnym chrześcijaninem – chrześcijaninem tylko z nazwy. Biblia nakazuje potwierdzać wiarę uczynkami, nie tylko słowami”.
„Nominalny chrześcijanin” to ich unikalne określenie, którego nie znajdziesz nigdzie indziej! Dokładnie wyjaśnia,
jak „krowie na rowie”, co trzeba zrobić. Nie wystarczy powiedzieć jedynie” „jestem chrześcijaninem”. Następnie podkreśla, co jest główną cechą rozpoznawczą prawdziwych chrześcijan w myśl słów Jezusa z Jana 13:34, 35. Wprowadza myśl przewodnią audycji:
„Miłość – znak rozpoznawczy uczniów Jezusa”.Nowe przykazanie wydaje się „stare” (kapł. 19:18), jednak nowością było to, że prawdziwi chrześcijanie
mieli się miłować nie jak samych siebie, ale tak, jak Jezus umiłował swych naśladowców.Chodzi o ofiarną miłość. Nawiązanie do ofiary, jaka złożył Jezus – może się zdarzyć, że „będziemy musieli oddać życie za współwyznawcę, mamy jednak nadzieję, że nie będzie to konieczne.”
Możemy okazywać „nowy rodzaj miłości w ofiarnym życiu”. „Prawdziwy naśladowca Jezusa wyświadcza dobro nie tylko wtedy, gdy jest to konieczne, ale wychodzi z inicjatywą, by nieść bliźnim pomoc duchową i pod innym względem. Naprawdę zabiega o ich pomyślność.”
Oczywiście „
największym przejawem miłości jest głoszenie dobrej nowiny – nieraz wśród ludzi wrogo nastawionych – bo dla tych, którzy ją przyjmą, może to oznaczać życie wieczne.”
1 Tes. 2:8 – nie musimy umierać za drugich, ale mamy „żyć z myślą o drugich”, okazywać ofiarną miłość w każdym dniu swego życia. Jak to robić? Zacznijmy od starszych zboru (Fil. 2:17) – wielu starszych naśladuje Pawła i poświęca czas na pracę pasterską i korygowanie potrzebujących, przewodzi w służbie, reaguje w razie poważnej choroby czy tragedii - „wylewają się na ofiarę” dla braci.
Oczywiście, co do "korygowania" to oni decydują, że ktoś jest "potrzebujący". Reszta braci również powinna się koncentrować na innych członkach zboru, a nie na sobie, żeby wiedzieć, kiedy ktoś potrzebuje pokrzepienia z powodu prób, czy sytuacji życiowej.
Nawet starsza osoba może „wydusić z siebie słowo zachęty”, a nawet nie musi nic mówić, wystarczy, że
będzie na zebraniach lub w służbie. „Gdy inni cię widzą, czują się zbudowani” – Dz. A. 28:15, Fil. 2:1-4.
Przejawiajmy „osobiste zainteresowanie sprawami drugich”.
Do tego chyba szeregowych ŚJ nie trzeba zachęcać – oni w tym wręcz przodują – we wtrącaniu się w czyjeś życie. Odwiedzajmy chorych ze zboru, albo tych, którzy nie mogą opuszczać domu. Nie postępujmy wg powiedzenia „co z oczu, to z serca”. Warto przejrzeć listę osób z grupy służby i przejrzeć, kogo nie ma na zebraniach. Może potrzebuje posiłku? Pomocy w pracach domowych? Podwiezienia do lekarza?
Od razu przypomniała mi się Phelicity Sneesby - ona nie zasługiwała na to, by CK zorganizowało jej powrót do domu do Australii, by tam spokojnie zakończyć życie wśród najbliższych. Musiała zebrać pieniądze przez internet w większości pewnie od "niegodziwców", chociaż większość swojego życia poświęciła org, będąc świetnym materiałem do audycji z lutego 2016.
Datki na ogólnoświatową działalność to kolejny przejaw miłości. Podróżowanie na własny koszt do odległych miejsc, by pomóc w odbudowie po klęskach żywiołowych.
Oczywiście "wdzięczny" temat datków da się wszędzie wcisnąć.Mniej więcej 1/3 ludności świata podaje się za chrześcijan – ilu z nich jednak okazuje ofiarną miłość osobom spoza najbliższej rodziny? „Większość przypomina drużynę sportowców w barwach klubowych. Sądzą niejako, że wystarczy słowo „chrześcijanin” demonstracyjnie napisane na koszulce. Ale większość po prostu siedzi na ławce rezerwowych, na ławce w kościele, a wielu w ogóle nie bierze udziału w „grze” – nie prowadzi chrześcijańskiego życia.” Mamy dawać z siebie wszystko „dla drużyny”, a nie tylko „nosić koszulkę klubową”.
Co za kolejny skandaliczny przykład! Nie mogą się powstrzymać przed "mieszaniem z błotem" wyznawców wszystkich innych religii!Teraz z kolei brat Alex Reinmueller przybliża kilka przykładów (15:40), jak omówione zasady biblijne pomagają ludziom na całym świecie:
Mamuka Tektumanashvili z Gruzji – przez wiele lat wysoki rangą oficer służb specjalnych, służył w jednostce odpowiedzialnej za ochronę prezydenta, był instruktorem nowych rekrutów, uczył bycia nieustraszonym profesjonalistą. Kochał swoją pracę.
Był gorliwym patriotą. Nosił w plecaku broń i flagę. Był gotów pobić kogoś za to, ze należy do innego narodu. Jak widać świetny materiał na fanatycznego ŚJ! Jego i żonę odwiedzili ŚJ. Zachwycony atmosferą na zebraniu pozwolił żonie na studium. Wkrótce ona i najstarsza córka się ochrzciły. On też zaczął studium, rzucił pracę, został rzemieślnikiem, by zarobić na potrzeby rodziny. Odtąd poświęca Jehowie „każdą minutę życia”. Przeniósł się z rodziną na teren z większymi potrzebami. Jest starszym i od 2 lat również pionierem stałym.
Bracia z Demokratycznej Republiki Konga uzyskali pozwolenie na głoszenie więźniom. Głoszą już od 5 lat. Odbywają się tam nawet zebrania – tylko w sobotę – wszystkie z całego tygodnia. Czasem w weekend rozpowszechniają do 500 czasopism. Naczelnik więzienia jest pod wrażeniem ŚJ, bo zapewniają więźniom reedukację. Na zgromadzeniu obwodowym w grudniu 2014 było 175 osób. Ochrzczono 7 osób. W zborze więziennym jest 36 głosicieli, w tym 6 nieochrzczonych. na zebrania przychodzi od 80 do 140 osób. Brat Papy Okito opowiada o tym, że w młodości zadawał się z nieodpowiednimi ludźmi, wskutek czego skończył w więzieniu. Tam się ochrzcił. Teraz sprawuje nadzór nad innymi więźniami. Chociaż nadal jest w więzieniu jest szczęśliwy, bo „wie że przed nim jest raj”.
Więźniowie to kolejny świetny materiał do urobienia przez ŚJ.Kolejny przykład (27:45) tym razem historyczny: Pod koniec lat 50-tych XX wieku
bracia ze Związku Radzieckiego znosili ostry sprzeciw – ich domy przeszukiwano, śledzono ich, a wielu trafiło do łagrów i innych miejsc odosobnienia. w 1958 roku na zgromadzeniu w Nowym Jor-ku na stadionie Yankee wygłoszono przemówienie „Za żelazną kurtyną”, w czasie którego odtworzono pozdrowienia i pieśni nagrane przez braci i siostry w ZSRR. Niedawno część z tych braci po raz pierwszy odsłuchała tych nagrań, nie wiedząc nawet, gdzie i kiedy zostały odtworzone. Wybrano się do Rosji z kamerą TV.jw.org i część z tych braci opowiedziała, jak nagrywali te pieśni „w pomieszczeniu przypominającym barak”. „To było ściśle poufne”. Pocięli taśmę z nagraniem i zaszyli ją w poszewce marynarki, bo tak przewożono poufną korespondencję. Pewne małżeństwo braci z Polski, które było w Rosji na wakacjach zgodziło się wywieźć je za granicę. Wpadli przez to w poważne tarapaty. Dopadła ich bezpieka. Wydał ich jakiś zdrajca. Pomimo przesłuchań i przetrzymywania brat się nie ugiął
(cały filmik, jak to mogło wyglądać i cudowny finał – odczytanie pozdrowień na kongresie w NY). Do tej pory nie wiedzą, jak nazywali się ci bracia z Polski.
Co to za historia - bracia narażali swoje życie, by nagrać pieśń i parę zdań dla braci w Ameryce - czyżby to miał być ówczesny materiał w stylu "w bunkrze w czasie wielkiego ucisku"? Młode małżeństwo z USA Holly i Jeremiah Draperowie (36:20): On wychowywał się w mrocznym świecie, nigdy nie poznał „smaku dzieciństwa”, patrzył na pijącego ojca i myślał na kogo wyrośnie. Później robił to samo, bo szybko nauczył się, „że to pomaga zagłuszać dręczące go uczucia”. Brał narkotyki, miał problemy z prawem. Aby się zmienić wstąpił do wojska. Ona w wieku kilkunastu lat zaczęła sięgać po alkohol i narkotyki oraz próbować zachowań autodestrukcyjnych. „Nikt jej nie znał i nikomu nie zależało na tym, by ją poznać”. Czuła się zagubiona. Po jednym z licznych wypadków samochodowych wylądowała w więzieniu na 30 dni. Później ona również wstąpiła do wojska. Dla obojga wojsko nie było przełomem, choć tego się spodziewali. Na misji wojskowej się poznali. Zaczęli wspólne życie. Zrezygnowali z wojska i podjęli pracę w zakładzie wyrobów stalowych. Do pracy przyuczała ja Molly, która była ŚJ. Zaproponowała jej do czytania literaturę którą trzymała w skrzynce narzędziowej, na czas kilkugodzinnych przestojów przy maszynie. Holly sięgnęła po żółtą książkę („Czego uczy Biblia?”) i zachwyciła się ilustracjami
(jak małe dziecko!). Znalazła odpowiedzi na wszystkie pytania. Molly razem z inną siostrą Cory, która również tam pracowała zaczęły z nią studium. Jeremiah był nieufny i obserwował je, „czy nie będą się działy dziwne rzeczy” w czasie studium. Ale zrozumiał, że „wszystko, co mówią, pochodzi z Biblii”. Poszli na zebranie – „wszyscy byli serdeczni i mili” (…) „właśnie takich ludzi całe życie szukałam.” Pozwolili, by prawda zmieniła ich życie i dzięki temu zaznali wielu błogosławieństw. W końcu przyjechali do Betel i razem tam usługują. On jest spawaczem a ona konserwatorem fontann do picia wody, chłodni i lodówek.
Nie wiadomo, czy są tam jeszcze??? Jak widać to kolejny przykład, jakie osoby są szczególnie podatne na indoktrynację organizacji.Brat Reinmueller stwierdza:
„życzliwość wobec innych ma niewielką wartość, jeśli u jej podłoża nie leży głębokie pragnienie podobania się naszemu niebiańskiemu Ojcu” (jak dla mnie skandaliczne słowa – jak ateista, czy człowiek innego wyznania okaże ci szczerą życzliwość to jest ona niewiele warta!!!) i zapowiada film, w którym „młody brat musi sobie przypomnieć, jak ważne jest dokładne badanie swego serca” (43:25).
Młody bohater filmu - Shawn został wychowany w prawdzie. Wszystko robił, „jak trzeba”, ale jednocześnie „nic nie robił, jak trzeba”. Chodził do ostatniej klasy szkoły średniej i wszystko się układało, dopóki w szkole nie pojawiła się nowa dziewczyna. Coś zaiskrzyło, zaprzyjaźnili się. Tak łatwo im się rozmawiało. Ciągle esemesowali. Pojawiła się reakcja łańcuchowa, ale sądził, że nad tym panuje. Nie chciał rozczarować rodziców, więc zaczął ich okłamywać. A potem samego siebie. Uważał, że jeśli chodzi na zebrania i wywiązuje się z obowiązków to może wszystko jest OK. Podczas rodzinnego wielbienia czytali historię Ananiasza i Safiry, a potem Psalm 44:21. Uświadomił sobie, że okłamuje nie tylko rodziców i braci, ale też Jehowę. W nocy długo się modlił, a rano w swoim luksusowym domu przy śniadanku opowiedział o wszystkim kochającym rodzicom, którzy go wsparli. Starsi podobnie. „Wierne służenie Jehowie będzie mieć wartość tylko wtedy, gdy wytrwamy do końca.”
Następnie nawiązanie do porannego programu duchowego w Betel, w czasie którego brat Mark Sanderson mówił o gorliwym wyczekiwaniu dnia Jehowy. „Czy można przyśpieszyć nadejście tego dnia?”
Rozkłada na czynniki pierwsze 2 P. 3:11 – „oczekując i mając wyraźnie w pamięci obecność dnia Jehowy” - zwrot ten dosłownie oznacza „przyśpieszać” nadejście dnia Jehowy. Jak to można robić? Nie mamy mocy, by dosłownie przyśpieszyć lub oddalić ten dzień, ale myśląc o nim i gorąco pragnąc jego nadejścia będziemy zajęci „czynami zbożnego oddania”.
Słowniczek pojęć w zrewidowanym PNŚ wyjaśnia że „zbożne oddanie” to „głęboki szacunek oraz cześć i służba dla Jehowy Boga, połączone z lojalnością wobec Jego powszechnego zwierzchnictwa”. Nie jest ono bierne, ale czynne.
Niektóre takie czyny są małe, np. gościnność, 1 P. 4:9, pomaganie współwyznawcom w starszym wieku. Są
ważniejsze sprawy, np. obecność na zebraniach, ale nie chodzi tylko o obecność, ale zachęcanie braci i branie w nich udziału. Mamy być aktywni i w pełni zaangażowani w program.
A
najważniejsze czyny zbożnego oddania to (1 Tym. 3:16) to głoszenie o Jezusie, Jego Królestwie i dokonaniach. „Mamy dzisiaj wiele zachęt bo w pełni angażować się w działalność kaznodziejską. dysponujemy też narzędziami niespotykanymi wcześniej.” Zachwala wykorzystywanie aplikacji JW Library i pokazywanie filmu „Dlaczego warto studiować Biblię?”.
Opowiada przeżycie, gdy wsiedli do taksówki prowadzonej przez Afrykanina. Zapytali go o język ojczysty, ale nie zrozumieli odpowiedzi. Ściągnęli film „Dlaczego warto studiować Biblię?”, który zaczął się automatycznie odtwarzać. Kierowca zaczął krzyczeć: „Co się dzieje? Co się dzieje?”. „Pewnie myślał, że w taksówce rozległ się głos z nieba w jego języku. (
Ha! ha! Bardzo śmieszne, ale suchar ). Uspokoili go. Był poruszony i pod wrażeniem tego, co można znaleźć na stronie jw.org!
Jest takie stare powiedzenie: „Czas mija szybciej, gdy się dobrze bawisz”. Cytuje wyniki badań z czasopisma „Psychological Science” z 2012 roku: „chociaż odnosimy wrażenie, że czas płynie szybciej, gdy spędzamy go miło te badania wskazują, co tak naprawdę sprawia, że takie wrażenie powstaje. Dążenie do celów lub działanie nastawione na osiągnięcie jakiegoś zamysłu ma kluczowe znaczenie. Samo uczucie zadowolenia czy satysfakcji nie sprawi, że czas mija szybciej, ale ma na to wpływ zapał lub aktywne dążenie do celu.”
O kurcze, ale odkrycie! Jak mamy konkretny cel, to czas leci błyskawicznie, ale czy o to w życiu chodzi, żeby tak było ciągle??? Każdy wie, że gdy przeżywamy jakąś szczęśliwą chwilę, to chcemy, by ona trwała wiecznie, a nie żeby czas mijał jak najszybciej!Wniosek Sandersona: „Jeśli jesteśmy zajęci świętymi postępkami i czynami zbożnego oddania, to dążąc do najważniejszego celu, jakim jest życie wieczne, przyśpieszymy nadejście dnia Jehowy w naszych sercach i umysłach.” –
Czyżby nasze życie było podporządkowane celowi, jakim jest życie wieczne? Myślałam, że najważniejsze to bliska więź z Bogiem i życie na co dzień zgodnie z Jego zasadami, a tu się okazuje, że jednak mamy służyć dla nagrody. Znów wraca brat Reinmueller (59:00) i zapowiada wideoklip „Bądźmy gościnni”:
„wspólny poczęstunek, wspólna kawa, rozmowy czas, czy też zabawa”
(pokazują warcaby - broń Boże, nie szachy )„bezpieczny, miły dom też jest darem od Jehowy” –
jaka szkoda, że nie każdy na to „zasłużył”„Bądźmy gościnni, tak nas uczy Bóg”
Pioseneczka, jak zwykle ckliwa i infantylna, a brat Reinmueller mówi po teledysku: „Jaka ładna piosenka”.
Na koniec oboje zachęcają do obejrzenia filmu, który się wkrótce ukaże w sekcji „Filmy na życzenie: Wywiady i doświadczenia” pod tytułem „Odłożyłam karabin” - o siostrze Cindy McIntosh, która wiele lat spędziła w wojsku i stała się „mroczną i nieczułą osobą”, ale potem Jehowa nauczył ją, czym jest prawdziwa miłość.
I jeszcze jak zwykle migawki z wybranego zboru – od 32 głosicieli z Nong Khai z Tajlandii. Podczas kongresu otrzymali PNŚ od brata Letta:
M: Poprawiłem fotki .