BYLI... OBECNI... > DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ...

Wychowywanie dzieci w organizacji przez "przebudzonych"

<< < (6/6)

kurka:
Czuję się trochę wywołana do odpowiedzi, bo jestem przebudzoną córką przebudzonego rodzica (przebudzoną zupełnie niezależnie).

(Cały czas się stresuję, że kiedy będę tu podawać szczegóły o sobie, ktoś mnie rozpozna, ale chyba nie ma się czego obawiać, bo ŚJ nie powinni tu zaglądać ;) a moje historie są zaskakująco podobne do Waszych i każdemu mogło się przytrafić to, co mi. Poza tym sprawa jest poważna, więc nie wolno mi się bać, że ktoś mnie rozpozna...)

Kiedy 5 lat temu postanowiłam odejść od ŚJ, nagle dotarło do mnie, że to chyba jest intencjonalne, że mój tata od dłuższego czasu rzadko bywa na zebraniach. Wtedy z nim pogadałam (zapytał mnie o to z jakich powodów chcę odejść, zamiast cieszyć się, że przebudziłam się jak on - uważam to za duży przejaw miłości do mnie). Poprosił, żebym rozważyła bycie nieczynnym głosicielem, ale ja byłam przekonana, że chcąc być szczerą wobec siebie muszę z tym skończyć raz na zawsze). Okazało się, że sam przebudził się już dawno temu, ale nie odszedł, ze względu na mamę i przyjaciół. Nie mam co porównywać jego +40 lat po chrzcie z moimi kilkoma. Okazało się, że już przed moim chrztem w wieku 16 lat chciał mnie do tego kroku zniechęcić ale tego nie zrobił. Gdyby to wtedy zrobił byłabym zupełnie zszokowana i pewnie zamiast mnie to zniechęcić do chrztu jeszcze bardziej by mnie to zachęciło (rodzic sprzeciwiający się temu, żeby dziecko wzięło chrzest? no idealna historia do Strażnicy!).

Najbardziej boli mnie to, że nikt nie powstrzymał od chrztu mojej młodszej siostry, która zrobiła ten krok już będąc pełnoletnią i sporo po tym jak ja odeszłam od ŚJ (nawet nie wiedziałam o tym, że zamierza brać chrzest mimo, że często rozmawiamy, właściwie myślałam, że nigdy nie weźmie chrztu). Moja siostra leczy się na depresję. Jeśli kiedykolwiek by się przebudziła... no cóż, przeraża mnie sama myśl o tym jak mogłoby to na nią wpłynąć... i czy poradziłaby sobie wtedy z ostracyzmem?

Nie potrafię ocenić całej tej sytuacji, ale może któryś przebudzony rodzic wyciągnie jakiś mądry wniosek? Ja nie mam mądrego wniosku... :( Wiadomo tylko, że trzeba bardzo uważać...

M:

--- Cytat: kurka w 25 Sierpień, 2016, 00:19 ---Cały czas się stresuję, że kiedy będę tu podawać szczegóły o sobie, ktoś mnie rozpozna, ale chyba nie ma się czego obawiać, bo ŚJ nie powinni tu zaglądać ;)

--- Koniec cytatu ---

Nie powinni, ale zaglądają, o czym niektórzy z nas się przekonali, gdy ich znajomi lub starsi ich zboru dali im do zrozumienia, że wiedzą o ich forumowej aktywności, czasem na podstawie samych wpisów natury osobistej. Zagląda (a przynajmniej do niedawna zaglądał) tu nawet sam Nadarzyn ;D. Dlatego jeśli masz na chwilę obecną dużo do stracenia to nie pisz zbyt wiele szczegółów o sobie które mogłyby Cię zidentyfikować.

accurate:

--- Cytat: Tazła w 10 Lipiec, 2016, 10:12 ---   Nie wiem jak to jest, ale chyba dla dobra dziecka jak i dla własnego nie uczyć go obłudy czyli służenia  wszystkim bogom.

Ktoś powiedział, że dzieci są jak walizki....to co do nich zapakujemy przed podróżą, to wyjmiemy u jej kresu.

--- Koniec cytatu ---

Trafne,dzieci jak walizki ,dobre :) Słyszałem wersję że jak białe czyste ,nie zapisane zeszyty .

Niebezpieczne jest dla wzbudzającego się rodzica oddanie tzw.studium z dzieckiem jakiemuś pionierowi lub innej osobie w zborze tzw. szanownej.
Znam takie sytuacje , i kończy się to fatalnie. Rodzice potem są przebudzeni całkowicie,ale  nie są wtedy w stanie zapanować nad sytuacją .
Zgodne z naturą jest naśladowanie przez dzieci postawy rodziców, pamiętajmy nie słowa rodziców a postawa .
Jeśli wiemy w co i jak wierzymy , można być spokojnym,dzieci podświadomie pójdą za rodzicami .Warunek że są w domu zdrowe relacje i dobry kontakt tzw.międzypokoleniowy.

TomBombadil:
Droga Kurko!Witam cię. Ja zabroniłam dzieciom zgłosić się do chrztu,choć jeszcze wtedy nie byłam trzeźwa co do org. Wiedziałam,że okres dojrzewania to zbyt trudny czas,a chrzest to nie zabawa. Tłymaczyłam dzieciom,że Jezus choć w wieku 12 lat miał wiedzę i wiarę,to ochrzcił się będąc dojrzałym 30 latkiem.
Nigdy nie pchałam ich do szkoły teokratycznej,ani by zostali głosicielami. Zrobili to,bo sami chcieli i potem musieli sami przygotowywać się do punktów i pilnować służby. Pilnowaliśmy jako rodzice,by razem czytać biblię i o niej rozmawiać. Mieliśmy zasadę,by dać wędkę,nie rybę. Każdą trudną sytuację zborową omawialiśmy razem,modliliśmy się o zdrowego ducha. Byliśmy zjednoczeni jako rodzina.Wybudzenie przeszliśmy wspólnie,przegadaliśmy mnóstwo godzin. Nasz dom ,to nasz azyl. Tu wszyscy możemy być sobą. Życzę ci powodzenia i wsparcia w rodzinie.

Giwon:
Moje chłopaki maja 5 i 8 lat, jeszcze rok temu bywałem z nimi na zebraniach, póki narzeczona się nie wybudziła, wiec cos tam kojarzą, ale nigdy nie przykładałem się do ich indoktrynacji, moja już była żona była gorliwa tylko na sali wiec też jakoś nie zostali skażeni prawdą. Na religię do szkoły nie chodzą a ja ich uczę tylko takich rzeczy jak "co dajesz to dostajesz" czy żeby mówić prawdę i być dobrym człowiekiem. W tym roku robimy choinkę żeby dzieci miały prezenty i nie czuły się gorsze, a plan na wigilię mamy taki że z dziećmi oglądamy trylogie facetów w czerni i wżeramy pizzę, hamburgery albo jakieś inne niezdrowe żarcie :D Jak przyszła teściowa zaprasza któregoś z chłopców na weekend to też nie robię problemów że zabierze na zebranie, analogicznie jak z katolickiej części rodziny ktoś do kościoła by zabrał, dorosną - wybiorą.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej