Końcem świata będzie dzień Twojej śmierci.
Zgadzam się
z zastrzeżeniem, że tylko dla nas osobiście.
Ja wierzę,że nadejdzie taki czas,gdzie nastąpi zmartwychwstanie, śmierci nie będzie, Nastąpi wielka zmiana. I nie dlatego,że Bóg będzie niszczył,ale będzie ratował. ŻE Ziemia będzie Rajem.Daniel otrzymał obietnicę,że kiedyś wstanie,Jezus to obiecał swoim uczniom.Marta wyznała,że wierzy w zmartwychwstanie w dniu ostatecznym.I nie mamy trząść się ze strachu. Bo wiara w okup złożony przez Syna Bożego jest gwarancją życia.Tak wierzę.
Też tak uważam z zastrzeżeniem, że jest mi wszystko jedno gdzie będę żył.
Poza tym :
Armagedon dzieje się codziennie w wielu rodzinach.
Zauważmy, że kiedy umiera nam, ktoś bliski, nie daj… ginie cała rodzina w wypadku samochodowym, samolotowym, umiera ktoś na raka , zawał serca ten z którym spędziliśmy całe życie, albo wychowaliśmy ją, nie daj Boże, przeżywamy tragedię. Dla każdego który zostaje jest to jego własny, prywatny armagedon, dla tych co zostają i muszą opłakiwać swoich kochanych bliskich, to też armagedon z którym czasami nie są w stanie sobie poradzić.
Z tej perspektywy jakakolwiek wojna to tylko epizod w dziejach świata. ... Każdy z nas żyje w swoim świecie, w ferworze codziennych obowiązków tragedia ludzi, żyjących czasami obok, jest i owszem dla nas tragedią, ale najczęściej tylko przez chwile, idziemy dalej, po chwili, jednym dniu dwóch zapominamy, bo nie dotyczy to nas. Wracamy do domu po ciężkiej pracy, włączamy telewizor i zapominamy. Czasami nie chcemy do niektórych rzeczy wracać myślami, bo byśmy zwariowali, tak dużo tego zła jest na świecie. Najgorsze, że wszyscy zdają sobie sprawę, że nie załatwią wszystkich problemów świata. Dobrze że tak jest, że zapominamy po czasie. System obronny naszego organizmu się włącza i prawie zawsze działa
Ludzkie tragedie,których doświadczają miliony ludzi, egzekucje chrześcijan w Syrii , czy Somalii, dzieci doświadczające głodu, trzęsienie ziemi na Haiti i powodzie w Pakistanie, tragedie w Darfurze i Birmie gdzie ginęli i wciąż giną niewinni ludzie,
kobiety i dzieci cierpiące przemoc, zbyt często zmuszane do ucieczki przez pustynię w poszukiwaniu schronienia u wybrzeży europejskich, to tylko część nieszczęść,podobne można by było wymieniać przez godzinę.
My z perspektywy ludzi Europy mamy trochę mniej tak ciężkich doświadczeń. Ale każdy ma swój Armagedon i ten którym straszą religie millenarne jest niczym w porównaniu z tym co dzieje się dzisiaj w poszczególnych rodzinach.
Nie jeden zamienił by ten swój armagedon na Armagedon biblijny.
Tak więc Armagedonu nie ma co się bać, dzieją się większe tragedie w około, a biblijny Armagedon? Dla mnie to przypowieść jakich wiele w Biblii, żadne tam proroctwo, a jeżeli to proroctwo to "nie taki straszny diabeł jak go malują". Jestem wolny i mogę sobie myśleć jak chcę .
Armagedon jest wszędzie wystarczy się rozejrzeć...