Zdaję sobie sprawę,ze w realizację tego filmu włożono sporo pracy,ale obawiam się,że do obecnych Świadków,także młodych,ten film nie przemówi.
Stwierdzenie,że Świadkom Jehowy nie wolno mówić "na zdrowie" jest po prostu absurdalne i już na początku zniechęca do oglądania.
"Nie wolno brać narkotyków" - to niby źle?Również nie wiem po co to było.
A chyba najgorszą rzeczą jaką można było zrobić jest wepchnięcie na siłę pedofilii.Jakoś zupełnie mi to nie pasuje do tematu filmu,a sprawa jest tak poważna,że takie ogólnikowe stwierdzenie zabrzmi jak zwykłe pomówienie.
Zwłaszcza jeśli dodano do tego nieprawdziwe stwierdzenie,że "2 na 100 osób w Australii padły ofiarą nadużyć".
Wiem,że 80 000/1800 =44
Jednak takie obliczenia oparte są na błędnym założeniu,że liczba Świadków była stała i cały czas były to te same osoby.Otóż na przestrzeni 60 lat przez zbory Świadków Jehowy w Australii przewinęło się znacznie więcej niż 80 000 osób.Część z nich umarła,część przestała chodzić na zebrania,na głoszenie,a część odeszła.Tak więc suma Świadków na przestrzeni tych 60 lat znacznie przekracza 80 tysięcy osób,więc po prostu nie można tak tego liczyć.
I nie piszę tego ze złośliwości,dlatego że mam dzisiaj jakiś zły humor ani tym bardziej nie po to,by pomniejszyć cierpienie tych ofiar.
Po prostu z własnego doświadczenia mogę powiedzieć,że gdy w sierpniu przeczytałem o tej sprawie,to moją uwagę przykuło właśnie stwierdzenie: W Australii u Świadków Jehowy przez ostatnie 60 lat prawie 1800 dzieci lub nastolatków padło ofiarą ok. 1000 różnych pedofilii (a jest ich wszystkich w Australii jedynie 70 tys.) i pomyślałem,że skoro dane są tak przedstawione to i cała sprawa jest wyolbrzymiona.
Tak więc film nie jest zły i być może trafi do tych,którzy ze Świadkami nie mieli zbyt wiele do czynienia,ale zdecydowanie nie poleciłbym go osobom,które są przekonane,że ta religia cieszy się uznaniem Boga.