UWAGA! Ostrzeżenie - Czat

[Tazła]

 Jak ktoś cierpi na ewidentny brak zajęcia to się tak brzydko bawi. Człowiek który ma jakieś obowiązki, zajęcia , pasje  nie będzie zakładał dodatkowych kont, podszywał się bo nie ma na to zwyczajnie czasu.

Jest jeszcze jedna ewentualność, jak mówi moja mała sąsiadeczka.....ma ziaziu w główkę.

[ufoludek]

Jak ktoś cierpi na ewidentny brak zajęcia to się tak brzydko bawi. Człowiek który ma jakieś obowiązki, zajęcia , pasje  nie będzie zakładał dodatkowych kont, podszywał się bo nie ma na to zwyczajnie czasu.

Jest jeszcze jedna ewentualność, jak mówi moja mała sąsiadeczka.....ma ziaziu w główkę.

Czyli, skoro ten ktoś ma za dużo czasu, to wniosek jest prosty- za mało udziela się w służbie. Trzeba na niego donieść, ze nie "wykupuje dogodnego czasu" ;-)

[Estera]

 
  Tylko, jak robi to na polecenie "góry",
  to pewnie mu liczą to jako czas "służby" najświętszej...

[Exodus]

Jak ktoś cierpi na ewidentny brak zajęcia to się tak brzydko bawi. Człowiek który ma jakieś obowiązki, zajęcia , pasje  nie będzie zakładał dodatkowych kont, podszywał się bo nie ma na to zwyczajnie czasu.

Jest jeszcze jedna ewentualność, jak mówi moja mała sąsiadeczka.....ma ziaziu w główkę.

 Mój najukochańszy, Najukochańszy piesek na świecie, którego mam z ''Domu Dziecka'' - jak nie ma co robić, to też się brzydko bawi. A właściwie to sobie.....

 Bobo - to dla ( znów z małej litery muszę napisać )  dla ciebie ta cenna rada. Nie masz co robić to upuść z.... krzyża. Oj. przepraszam wy tego nie uznajecie. To może lepiej z Pala.

 Dziękuję pozostałym za cenne uwagi i przestrogi.
 

[puma]

to jeden Świadek Jehowy pilnuje drugiego Świadka i na niego donosi? to kto pilnuje zainteresowanego albo nieochrzczonego głosiciela?Czy to znaczy że te wszystkie przypadkowe spotkania nie są przypadkowe?Zadziwiacie mnie coraz bardziej

[Lechita]

puma, to nie jest tak do końca, nie ma co też demonizować, ale trzeba być obiektywnym. Oczywiście Świadkowie są uczeni , że jeśli jeden Świadek zobaczy jak inny w jakiś rażący sposób łamie zasady , biblijne, organizacyjne  - jak zwał tak zwał. Taki ma obowiązek najpierw porozmawiać z nim, rozmowa ma doprowadzić do tego że tzw. "winowajca" sam zgłosi się do starszych i opowiedzie o swoim "grzechu". Zwykle daje się "winnemu" jakiś czas by to zrobił np. tydzień. Jeśli tego nie zrobi , ten drugi świadek ma moralny obowiązek zgłosić to zamiast niego.
Choć jest to sekta wysokiej kontroli to jednak nie jest to jakaś organizacja wywiadowcza    
A przypadkowe spotkania są faktycznie spotkaniami przypadkowymi. Zainteresowany jeśli jest kontrolowany to ogranicza się to do studium Biblii, gdzie w czasie rozmowy głosiciel może stwierdzić w jakim stopniu zainteresowany czyni postępy lub nie.
Być może coś pominąłem , ale tak to z grubsza wygląda.
 Mimo wszystko ŚJ nie są czymś na miarę CIA czy KGB

Pozdrawiam 

[Dietrich]

Zwykle daje się "winnemu" jakiś czas by to zrobił np. tydzień. Jeśli tego nie zrobi , ten drugi świadek ma moralny obowiązek zgłosić to zamiast niego.

Teoretycznie tak to wygląda. A raczej powinno.
Nieco inaczej jest w praktyce, o czym wielu z nas -  w tym także ja - miało się już okazję przekonać. Wystarczy jakiś wpis na facebooku, a nawet zalajkowanie czegoś kontrowersyjnego z punktu widzenia organizacji, żeby stać się obiektem zainteresowań.  W wielu wypadkach reakcja starszych zboru jest natychmiastowa, co usprawiedliwiają troską o  duchową pomyślność (czyją?). Nieważne, że wcześniej przez pół roku nikt się tobą nie interesował.

[Estera]

Teoretycznie tak to wygląda. A raczej powinno.
Nieco inaczej jest w praktyce, o czym wielu z nas -  w tym także ja - miało się już okazję przekonać. Wystarczy jakiś wpis na facebooku, a nawet zalajkowanie czegoś kontrowersyjnego z punktu widzenia organizacji, żeby stać się obiektem zainteresowań.  W wielu wypadkach reakcja starszych zboru jest natychmiastowa, co usprawiedliwiają troską o  duchową pomyślność (czyją?). Nieważne, że wcześniej przez pół roku nikt się tobą nie interesował.

   Albo rusza pantoflowa poczta zborowa.
   I ty, na końcu się dowiadujesz, ilu ludzi jest zainteresowanych twoim życiem i tym co się w nim stało, albo i nie, bo 90% dopisali.
   Przeżyłam takie akcje w zborze i zapewne nie tylko ja
   A to, w jakiej postaci te "pantoflowe karły" do mnie dotarły, to śmiechu warte były.
   Już nawet nie dociekałam i kto? i skąd? i jak? i dlaczego? i kiedy?
   Szkoda mi było czasu na to.

[Lechita]

Wiem, że czasem praktyka wygląda inaczej. Napisałem tylko o zasadach, "jak książka pisze". A że praktyka często rozmija się z teorią to już inna sprawa  
Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Biblia swoje , a życie swoje" 

[Brat Jaracz]

to jeden Świadek Jehowy pilnuje drugiego Świadka i na niego donosi?

Zależy na kogo trafisz. Nie ulega wątpliwości, że zawieranie nowych znajomości w zborze może być stąpaniem po grząskim gruncie. Jedni głosiciele mają poglądy bardzo liberalne i puszczają wiele rzeczy mimo uszu. Ale nie brakuje też "nawiedzonych", których misją jest wyłuskiwanie niewłaściwych słów i gestów, o czynach nie wspominając. W każdym razie zawsze można się nadziać na taką minę. Dopiero jak masz grupę zaufanych osób, możesz sobie pozwolić na nieco więcej swobody, ale i to nie do końca. System samokontroli działa w organizacji dość skutecznie, ale jeśli zawiedzie, może być nieprzyjemnie...

[Trinity]

Musze to napisać
Ale ten wątek kojarzy mi sie z pewnym pokazem na kongresie
brat mąż przychodzi do domu po ciężkim dniu w letni dzień i mówi do żony
otwierając lodówke ,kochanie miałem taki ciężki dzień' bierze pjwo
a ze sceny zonk STOP OSTRZEŻENIE
pamiętacie?