Witam!
Mam 24 lata z organizacja mam do czynienia od zawsze ponieważ moja mama jak i babcia są Świadkami. Na forum zaglądam od kilku miesięcy za namową wybudzonej mamy. Jestem jedynie głosicielem i w obecnej sytuacji ciesze sie ze nie uległam presji chrztu. Nigdy nie opierałam swojego życia na organizacji i zborze mimo nacisków. Na przykładzie babci niegdyś gorliwej pionierki i rozchwytywanej duszy towarzystwa widzę jak organizacja przeżuwa i wysysa wszystko co możliwe, a na koniec gdy przychodzi bezproduktywny moment wypluwa i porzuca. Widziałam ja w szczytowej formie szczęśliwa i zadowolona z życia kobietę pełna optymizmu i widzę do jakiego stanu doprowadziła ja choroba i odrzucenie przez współwyznawców. Kiedyś w zborze była troska, współczucie, zainteresowanie teraz mam wrażenie ze zostało to zastapione przez stojaki, tablety i internet. Póki co pozostaje mi i mamie zachowywanie pozorów ze względu na babcie, która niestety została zaprogramowana przez organizacje.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk