BYLI... OBECNI... > ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA
Atakują alkaide ?
Blizna:
Parę lat temu w dużych miastach były zbory i grupy angielskie, z których powstawały też chińskie, hindi, itd.
Każdy głosiciel z takiej grupy nosił w teczce literaturę w najpopularniejszych spotykanych u obcokrajowców językach.
Angielski był jako lingua franca i do prowadzenia zebrań, ale nosiło się literaturę w wielu językach.
Obowiązkiem było m.in. nauczyć się odróżniać krzaczki chińskie od koreańskich i japońskich i wręczyć szybko odpowiedni traktat/czasopismo napotkanej osobie.
Teraz w czasach stojaków zapewne zbór angielski wysyła na stojaki literaturę w językach świata.
gangas:
Zbór angielski w wawie? Oni to niby ich wysyłają?
Woland:
--- Cytat: NiepokornaHadra w 26 Maj, 2016, 21:46 ---W pewnym sensie. Głosiciele jak zastaną na terenie osobę innej narodowości wypełniają odpowiedni formularz (zapomniałam nazwy, może M wstawi jaki dokładnie), podają adres i osoby władające, bądź tej samej narodowości ze zboru idą na odwiedziny, albo głoszą. Swego czasu było w NSK o tym, bodajże w lipcowej 2012 (niestety już nie posiadam).
--- Koniec cytatu ---
"prośba o dokonanie odwiedzin ponownych"
tzw."żółty formularz".
Głosiciele zbierają adresy osób obcojęzycznych a przy głoszeniu telefonicznym ich numery tel. potem przekazują do sekretarza a sekretarz do zboru obcojęzycznego.
Nawigacja
Idź do wersji pełnej