On pewnie na bieżąco skrzynki im zapychał, dlatego nie kwalifikował się do wykluczenia.
Znam dokładnie taki sam przypadek: człowiek (mój wieloletni znajomy, no do mojego wykluczenia
) prowadzący interesy. Mocno naciągający i omijający prawo, ale że sporo daje na sale - nikt nic nie widzi i nie wie. Jak podpadł koordynatorowi sąsiedniego zboru, i jednemu pionierowi - miał rozmowę dyscyplinującą. Nawet na tydzień nie pomogła.
Był i drugi podobny, dawał więcej, więc mimo aresztowania (wykupił się i nie był skazany) umarł jako ŚJ, nikt go nie ruszał