Bardzo dobrze, że Gedeon umieścił te skany do wglądu. Próbowałem się wczytać w ich treść i ocenić o ich wartości, lub w jakim celu te zapisy w ogóle powstały. Niestety nie wiele można, nie wiele mogę z tego cokolwiek wywnioskować, ze względu na słabą techniczną stronę tych skanów. Mnie osobiście sprawiają wiele trudności, dlatego zapoznałem się tylko pobieżnie.
Postaram się jedynie określić co o tym materiale osobiście myślę, nie wgłębiając się w treść.
Po pierwsze, treść w nich zawarta, odnosi się do tej epoki czasu w którym występują wymienione z imienia i nazwiska konkretne osoby i to jest bezspornym faktem.
Po drugie te imienne osoby są w jakiś sposób powiązane z wydarzeniami, o których autor, lub autorzy piszą, ale nie ma możliwości stwierdzenia co do faktycznego udziału w przedsięwzięciach, do którego zostali przypisani. Można by to określić mniej więcej takim stwierdzeniem: -nie wiadomo czy on ukradł zegarek, czy jemu ten zegarek ukradziono, a może nie ukradziono, tylko godzina się nie zgadzała. Ogólnie mogę powiedzieć, że nie brałbym poważnie, żadnego opisu cokolwiek jest tam napisane.
Po trzecie, autorem, lub autorzy tych wpisów na pewno nie są, a nawet mógłbym powiedzieć wprost, że nigdy nie byli Świadkami Jehowy. Język i zwroty, którymi się tu posługują, nie mogły by wyjść z ust, ani spod pióra Świadka Jehowy. Bardzo ważny szczegół, Autorzy nie mają zielonego pojęcia czym dla Świadka Jehowy jest strażnica, a czym zwyczajne pismo. Nie wiem jak to wygląda obecnie, ale w tamtym czasie taki zwrot grzecznościowy jak „kochany bracie”, byłby nie do przyjęcia. Takich niezręczności wynikających z nieznajomości świadkowskich niuansów, po prostu roi się we wszystkich wpisach.
Mój osobisty wniosek jest taki:
Zapisy nie zostały wykonane przez kogokolwiek ze Świadków Jehowy, nawet odstępca nie napisałby nic w tym stylu. Musiała to być komórka wewnątrz SB, która chciała przeniknąć do środowiska wyznawców, aby wprowadzić wewnętrzny zamęt.