Witam , widzę , że słowa które napisałam zostały chyba źle zrozumiane . Wyjaśniam ; nie chodzi mi o krytykę kogokolwiek personalnie raczej o postawy które pozostają nam po byciu w organizacji . O postawy typowe dla osób wychodzących z organizacji , wychodzących nawet tylko mentalnie .
Rozumiem doskonale to , że z jednymi jest nam bliżej a z drugimi .
Pracuję z młodymi ludźmi , prawie dwa lata walczyłam o swoją pozycję o to by pokonać tych którzy za moimi plecami knuli i buntowali przeciwko mnie . Prowadziłam chwilami wojnę , ponieważ musiałam pracować musiałam wyrobić sobie pozycję , niejako oznaczyć swój teren .
Co więcej musiałam uśmiechać się do tych co chcieli bym podwinęła ogon i uciekła .
I wiecie co ? udało mi się !!!
Kiedy mówię o tym z czym wyszliśmy z wts myślę też o sobie, staram się dokonywać zmian w moim postępowaniu , myśleniu , postrzeganiu innych ludzi . Nie mam złych zamiarów wobec ludzi , jestem zwierzęciem stadnym i nie potrafię zaszyć się w sobie i żyć tylko ze sobą i dla siebie .
Jeżeli ktoś z ex- potraktował coś bardzo osobiście to przepraszam ale jednocześnie powiem głośno , żeby stac sie wolnym człowiekiem NALEŻY dokonywać zmian w sobie i relacjach między ludźmi.
Jestem wdzięczna Roszadzie , Gedeonowi , i innym którzy pomogli mi "rozpracować" kłamstwo wts ale na dzień dzisiejszy jestem w tym temacie utwierdzona , na pewno nie uznaję żadnej religii skłaniam się ku ateizmowi.
Za to psychologia zawsze mnie fascynowała , zależności między ludzkie , stąd taki temat ,
Co zostaje w nas , ludzi wychodzących z jedynej prawdziwej religii??