Chciałam się podzielić pewną refleksją.
WTS często wmawia owieczkom, że starożytne języki, w których spisano Biblię nie mają nic wspólnego z obecną wersją współczesną. Nie jest to do końca prawda! Nie jestem filologiem klasycznym i nie znam się na grece i jej metamorfozach, ale w przypadku języka hebrajskiego jest to wierutne kłamstwo, które ma najprawdopodobniej zniechęcić do poszukiwania prawdziwej prawdy.
Będąc w Izraelu w grudniu 2010 roku z powodów zawodowych miałam okazję zwiedzać instytut Yad Vashem upamiętniający ofiary Holocaustu. Razem z kolegą rozmawialiśmy tam z ochroniarzem Izraelczykiem, który powiedział nam, że w XIX wieku, kiedy Żydzi z Europy zaczęli masowo napływać do Palestyny pewien działacz - Eliezer Ben Jehuda - stwierdził, że jidysz nie może być językiem Żydów-repatriantów, bo za bardzo jest związany z niemieckim. Działacz ten stał się tzw. "wskrzesicielem" hebrajszczyzny, któa funkcjonowała przez wieki w diasporze wyłącznie w tekstach religijnych. Oczywiście język hebrajski współczesny (urzędowy język państwa Izrael) różni sie od starohebrajskiego, NIE NA TYLE JEDNAK, BY NIE DAŁO SIĘ CZYTAĆ BIBLII W STAROHEBRAJSKIM ORYGINALE. Zapytałam go wprost o to i powiedział, że bez problemu czytają i rozumieją ten język.
Było to na pół roku przed moim odejściem z organizacji; takie moje małe prywatne zderzenie z kłamstwem WTS.