Im więcej pochwał czytam o sobie to tym bardziej mnie to niepokoi, bo później zderzam się z ostrzejszymi słowami na swój temat i zaraz radocha opada.
Dobra, dobra dość tych słodkości, ja nie będę słodzić dość tego miodu na klawisze .
A tak poważnie dlaczego jestem? Tu są ludzie tacy jak ja, którzy przeszli podobną drogę, mieli podobne odczucia i rozterki. Podobnie się czuli i równie rozdarci podnosili z "upadku".
W takich miejscach jak to ludzie są bardziej otwarci, może to anonimowość lub łatwiej napisać niż powiedzieć komuś w twarz.
Znam ex-ów którzy nie potrafią o tym mówić, mam bardzo bliską sobie osobę, przyjaciółkę taką od serca. Też swoje przeszła, mówi że zamknęła ten rozdział i żyje na nowo, a tamto co było to już się na to nie ogląda.
Temat świadków i organizacji dla niej nie istnieje. Widocznie tak też można.