Czyli jak tak Was czytam problem leży nie tylko w organizacji czy sekcie ale także pośród rodziców wierzących inaczej lub nawet nie wierzących. Odrzucenie czy kaleczenie relacji przez rodziców jest zjawiskiem spotykanym i poza Organizacją. Cóż dopiero w niej samej gdzie ma odpowiednie warunki do ujawnienia się.
To potwierdzało by częściowo moją nieśmiałą tezę w pytaniu głównym.
Tak, problem nie leży tylko w sekciarskim "praniu mózgu", każdy ma wszak wolną wolę i sam może podejmować decycje, ale patologiczne środowisko, czyli w tym przypadku sekta, patologiczne zachowania pogłębia poprzez ich usprawiedliwianie, propagowanie, zachęcanie do nich. W dodatku w imię miłości do Boga.
Myślę, że dziecko wychowane wśród fanatycznych ŚJ, widząc takie zachowania w rodzinie lub bliskim otoczeniu (o ile nie są skierowane bezpośrednio do niego), może stracić wrażliwość na innych lub stać się mniej wrażliwym na cudzą krzywdę. Nie wiem, może się mylę... no, w każdym razie zdobywa złe wzorce...
Zdrowe środowisko może leczyć złe zachowania, błędne myślenie; może uwrażliwiać.
Natomiast patologiczne otoczenie tłumaczy rzeczywistość inaczej, niż ona wygląda, dlatego ludzi nakierowywuje na tory złych zachowań.