Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 1903 - Pierwsza debata publiczna Russella  (Przeczytany 1150 razy)

Offline Roszada

1903 - Pierwsza debata publiczna Russella
« dnia: 31 Lipiec, 2015, 11:19 »
*** kr rozdz. 7 ss. 68-69 ***
Brat Russell i jego współpracownicy od roku 1879 wydawali czasopismo Strażnica, udostępniając wieść o Królestwie wielu ludziom. Wygląda jednak na to, że jakieś dziesięć lat przed rokiem 1914 Chrystus tak pokierował sprawami, by dobra nowina dotarła do jeszcze szerszego grona. Zaczęło się od tego, że w roku 1903 dr Ephraim Eaton, rzecznik pewnego zrzeszenia kaznodziejów protestanckich w Pensylwanii, listownie zaproponował Charlesowi Russellowi publiczne dyskusje biblijne. Napisał: „Doszedłem do wniosku, że publiczna debata na temat pewnych nauk, co do których mamy rozbieżne opinie (...), wzbudzi ogromne zainteresowanie społeczeństwa”. Brat Russell i jego współpracownicy również uważali, że zaciekawi to mnóstwo ludzi, dlatego postarali się, by relacje z dyskusji zamieszczano w jednym z poczytnych dzienników — The Pittsburgh Gazette. Artykuły te cieszyły się taką popularnością, a wyjaśnienia prawd biblijnych udzielane przez brata Russella były tak przekonujące, że redakcja gazety wyraziła gotowość publikowania jego wykładów w każdym tygodniu. Jakże musiało to drażnić przeciwników prawdy!


Offline Roszada

Odp: 1903 - Pierwsza debata publiczna Russella
« Odpowiedź #1 dnia: 31 Lipiec, 2015, 11:21 »
Później Towarzystwo nie praktykowało tego typu debat:

Cytuj
„Służba Królestwa” Nr 7, 1975 s. 8:

Pogląd Towarzystwa na dyskusje publiczne
Ponieważ jesteśmy świadkami Jehowy, więc naszym naturalnym pragnieniem jest ogłaszanie dobrej nowiny o Królestwie oraz dawanie świadectwa o Jehowie i Jego spisanym Słowie. Dlatego też udzielenie niekiedy wywiadu dla radia lub telewizji w celu poinformowania ludzi o naszych wierzeniach nie jest sprzeczne z taktyką Towarzystwa. Niekiedy można się nawet zgodzić na wygłoszenie przemówienia do członków jakiegoś ugrupowania religijnego. Gdy jednak chodzi o dyskusję, to sprawa przedstawia się inaczej.
Swego czasu w angielskiej Służbie Królestwa było powiedziane: „Nie możemy przyjąć zaproszenia do udziału w jakimś programie prze• prowadzonym w formie dyskusji z inną organizacją, nawet tą, która by nas zapraszała” . Dlaczego Towarzystwo nie zaleca udziału w dyskusjach publicznych? Powody podał już kiedyś brat _Russell, który uczestniczył w wielu dyskusjach. W Roczniku Jehowy na rok 1975 na stronie 55 i 56 czytamy na ten temat : „Sam Russell. nie lubił dyskusji, gdyż . dobrze znał ich ujemne strony dla chrześcijan: W Strażnicy- /ang./ z l maja 1915 roku można było znaleźć między innymi wyjaśnienie, że ,kto jest w prawdzie, tego, obowiązuje Złota Reguła, a jego argumenty muszą być •absolutnie uczciwe, podczas gdy strona przeciwna zazwyczaj nie narzuca sobie żadnych ograniczeń. Russell . pisał: „Uważa się za dozwolone wszelkie argumenty bez względu na kontekst, bez względu na Złotą Regułę i wszystko inne (...). Wydawca niniejszego czasopisma nie widzi potrzeby wdawania się w dyskusje . Nie jest zwolennikiem prowadzenia dyskusji, gdyż jego zdaniem rzadko przynoszą one coś dobrego, a . często •zarówno u przemawiających, jak i u słuchaczy wywołują gniew, złośliwość, rozgoryczenie itp.” Interesująca jest również wypowiedź zamieszczona w Strażnicy angielskiej z 15 sierpnia 1954 roku: „Ludzie przysłuchujący się dyskusji nie zawsze gotowi są przytaknąć prawdzie. Tłum nie zawsze reaguje rozsądnie. Raczej daje się zwieść zarozumiałemu krasomówstwu, które trafia nie tyle do rozsądku, co do uczuć. Podczas dyskusji przedstawia się tyleż pojęć błędnych co prawdziwych a wskutek odwoływania się do uczuć i do osobistych uprzedzeń •liczni słuchacze w końcu opowiadają się po stronie błędu”.
Dobrze jest pamiętać, że chcąc znaleźć prawdę, niekoniecznie trzeba przysłuchiwać się dyskusji. Przypomnijcie sobie, jak to było w waszym wypadku. Czy do stanięcia po stronie prawdy potrzebna wam była obecność na dyskusji? Czy studiowanie Biblii w gronie rodziny nie jest •najskuteczniejszym sposobem pomagania ludziom o szczerych sercach w odróżnieniu prawdy od fałszu? Taki jest pogląd Towarzystwa na sprawę dyskusji •publicznych. Jeżeli ktoś wbrew tym wytycznym Towarzystwa dojdzie do wniosku, że może wziąć udział w dyskusji publicznej, to sam musi decydować i potem ponieść ewentualne konsekwencje takiego postępowania, gdyby przyniosło ujmę Towarzystwu i jego chrześcijańskim braciom.
Cytuj
*** w54 8/15 pp. 510-511 Questions From Readers ***
Questions From Readers
● Does the Watch Tower Society accept challenges to debate publicly the Scripturalness of various religious teachings?—J. P., United States.
Christ Jesus is recommended as “leaving you a model for you to follow his steps closely.” The methods he used to preach did not include debates. When in the course of events he was in the presence of the opposing religious leaders of his time he did enter into discussions with them, refuting their falsehoods and defending and preaching the truth of Jehovah’s Word. But he did not prearrange such meetings or formally assemble for such. In fact, relative to dealing with the false religious leaders he instructed his disciples: “Let them be. Blind guides is what they are. If, then, a blind man guides a blind man, both will fall into a pit.” Jesus set an example of preaching to assembled groups in public places, but the principal instruction he gave his disciples pertained to preaching at the doors of the people. Taking this as the model, Jehovah’s witnesses today concentrate on this method of preaching, at the same time using the additional methods of Jesus and the apostles.—1 Pet. 2:21; Matt. 15:14; 10:5-15; Acts 5:42; 20:20, NW.
Usually those wanting to debate are more interested in getting attention and publicity than they are in presenting the truth. It is not necessarily the truth that is acclaimed victorious by those who listen to a debate. Crowds are not always reasonable. They are swayed by bombastic oratory and showy eloquence aimed at the emotions rather than the mind. In a debate as much error as truth is presented, and by playing upon emotions and personal prejudices the final conclusions of many hearers may often favor the error. In the tense climate of a debate reason and logic are frequently ignored, except by one who has the spirit of Jehovah. A legally or judicially trained mind can separate the emotion from the fact and evaluate properly, but audiences generally are not so discerning. A more calm atmosphere is needed for unbiased thinking. Each side usually thinks it has won, and often some who were neutral or undecided find themselves more confused after the debating is over.
To determine the Scripturalness of a teaching we must go to the Bible and calmly weigh all the texts bearing on the point under consideration. The ideal place to do this is in a home, with the two or few involved sitting at a table with open Bibles, dispassionately considering the evidence to “make sure of all things; hold fast to what is right.” (1 Thess. 5:21, NW) If a person is in doubt as to a doctrine, he can have a minister from a religion that believes it come to his home and discuss it. The next evening he can have a minister from a group that says it is false. Or he may even wish to have a minister from each group there the same evening and ask questions and hear the discussion. Thus the truth will be more likely to get calm and careful attention, as also will the falsehood. Sincere ones honestly searching for the truth will see the advantage of this method, whereas those interested more in exciting controversy and grabbing publicity will clamor for the emotional, oratorical debate.
Christians do not debate with dissenters in their own congregation, knowing it can deteriorate into degrading bickering and quarreling: “Now I exhort you, brothers, to keep your eye on those who create divisions and causes for stumbling contrary to the teaching which you have learned, and avoid them.” Christians are also counseled: “Further, turn down foolish and speculative questionings, knowing they produce fights. But a slave of the Lord does not need to fight, but needs to be tactful toward all, qualified to teach, keeping himself restrained under evil, instructing with mildness those not favorably disposed, as perhaps God may give them repentance leading to an accurate knowledge of truth, and they may come back to their proper senses out from the snare of the Devil, seeing that they have been caught alive by him for the will of that one.” (Rom. 16:17; 2 Tim. 2:23-26, NW) Regardless of prior promises to the contrary, debates may lose restraint and mildness on the part of those not having the spirit of Jehovah and may degenerate into unbecoming quarreling and strife and emotionalism by such.
Hence the Watch Tower Society does not now adopt debating as a means of preaching the good news of the Kingdom. One of its representatives may be a guest speaker before a different denominational group, when invited, and may entertain questions afterward; but it is understood beforehand the session is not a debate and will not be allowed to deteriorate into such. The glorious good news deserves a dignified presentation, without a disorderly clamor by the opposers: “For God is a God, not of disorder, but of peace.”—1 Cor. 14:26-33, NW.