Wszystkim bardzo dziękuję. Chociaż na troszkę podnieśliście mnie na duchu. Zawsze ceniłem najlepsze towarzystwo i cenie nadal. Brakuje kogoś, kto choćby troszkę może podnieść moją wartość jako człowieka. 16 lat jak jestem poza organizacją i nikt, ale to nikt ze starszych zboru nie odwiedził mnie, by choć zapytać, czy jeszcze żyję. Nawet sobie nie wyobrażacie jak coś takiego zwala z nóg i boli. Choć może się mylę, może sobie jednak wyobrażacie. Jestem bardzo zaskoczony Waszą uprzejmością, gdyż obawiałem się, że jako wykluczonego, mało kto zechce odezwać się do mnie. Ale widzę, że się pozytywnie pomyliłem. I to mnie podbudowało. Jestem już stary, bo mam 61 lat i ciągle brak mi duchowego towarzystwa, literatury - pokarmu duchowego. Ale czegoż mogę oczekiwać od tych, którzy z daleka omijają mnie na ulicy i odwracają głowy na mój widok. Jeszcze raz dziękuję i z całego serca pozdrawiam wszystkich, którzy będą pamiętać o mnie chociażby na tym forum. I chociaż już nie jestem ŚJ, to nadal czuję się tak jakbym nim był. Dzięki wam za okazaną mi miłość z Waszej strony.