U mnie w głowie długo były zakodowane myśli, że te święta - to pogańskie święta. Okres ten, jako świadek Jehowy przechodziłem wyjątkowo źle. Ba, nawet z uwagi na to, że w pracy zawodowej byłem odpowiedzialny za dość dużą kilkunastoosobową grupę ludzi, to żeby uniknąć stresu wywołanego odpowiadaniem na typowy zwrot-"wesołych świąt" to po prostu brałem w tych dniach urlop.
Potem, kiedy wewnątrz zaczęły mną targać wszelkiego rodzaju wątpliwości nauczyłem się odpowiadać neutralnie - coś na wzór- również Panu(Pani) życzę wszystkiego najlepszego lub np. miłych chwil w tym okresie świątecznym..
Później, kiedy to zamieszkałem w innym kraju europejskim miałem w tej kwestii zdecydowanie bardziej z górki niż pod górkę, bo ludzie najczęściej tam używają do siebie zwrotu - życzenia mile spędzonych dni wolnych.
Jeszcze niedawno łapałem się na tym, że już dawno mentalnie jako nie-świadek unikałem sytuacji, gdzie np u lekarza w tych dniach wchodząc wypadałoby jako pierwszy wypowiedzieć takowe życzenia.
Dzisiaj, chociaż sam tych świąt nie celebruję to jednak nie mam problemów z tym, żeby zaprosić do siebie znajomych lub iść do kogoś w tych dniach i posiedzieć przy stole.
Troszeczkę również otworzyło mi oczy, kiedy dowiedzieć się jeszcze będąc w zborze a było. to może jakieś 10 lat temu, że bracia tam obecni dość hucznie bawili się spotykając właśnie w okresach świątecznych. Sylwester to był odprawiane, chyba nieraz bardziej hucznie jak u ludzi że świata. 😁Sam byłem parokrotnie na takim świętowaniu zakończenia starego roku I przywitaniu nowego I widziałem sytuację, jak niektórzy o własnych siłach do domu wrócić nie potrafili...
Dowiedziałem się również (co mnie zszokowało), że co poniektórzy w moim zborze spotykali się po pamiątce, by upamiętnić to wydarzenie posilając się z suto zastawionego stółu zapijając to alkoholem. Miało to być takie formalne zakończenie tego jak zacnego dla świadków Jehowy święta.