Od dobrych paru już lat daje się zauważyć migrację starszych wiekiem sióstr, zazwyczaj są to kobiety rozwiedzione lub wdowy bez prawa do własnej emerytury .
One przejeżdżają do polskojęzycznych zborów w Niemczech w celu znalezienia sobie drugiej połowy ,wzięcia ponownie ślubu z tą osobą i chęcią wspólnego zamieszkiwania razem .
W praktyce bardzo często już po krótkim wspólnym zamieszkaniu z emerytem bądź wdowcem nastają zgrzyty o pieniądze i małżeństwo takie wpierw jest ratowane przez starszych zboru a następnie kobiety,które jeszcze są formalnie w takich związkach są wyrzucane dosłownie na bruk przez swoje drugie niedawno poślubione połowy.
Powodem tego jest kalkulacja i pewnie chęć spędzenia resztę swoich dni przy boku nowego wybrańca.
Niestety ,ale rzeczywistość jest zupełnie inna.
Niemiecki senior dysponuje zazwyczaj emeryturą w kwocie 1000-1200 Euro ,chyba że przyjechał ze Śląska i przepracował wcześniej kilkadziesiąt lat w kopalni to jego upoważnienie jest njeco wyższe i może oscylować nawet w granicach 1300/1500euro. Te pieniądze są wystarczające ,gdy się żyje w pojedynkę. Na czynsz starcza najczęściej kwota około 600/700euro i reszta na inne wydatki. Kiedy nagle pojawia się druga osoba w domu ,tych pieniędzy nie wystarcza ,bo wydatki tylko na czynsz rosną nagle do kwoty około 800/1000euro i powstaje problem finansowy w takiej rodzinie i oczekuje się od siostry ,która marzyła o sielańskim życiu pod koniec swych dni,by poszła do pracy i współuczestniczyła w wydatkach na życie....
Ale tu pojawia się problem,bo najczęściej te osoby nie znają języka w kraju swego zamieszkania i jedyne co mogą robić to "chodzić na Putzki" i zarabiać pieniądze na czarno ,sprzątając mieszkania obcym ludziom . Wiele sióstr dlatego ,że nie brało wcześniej tej obcji pod uwagę doznaje rozczarowania i następują zgrzyty pośród małżonkami.
Znam osobiście kilka takich przykładów zarówno z przeszłości jak i obecnie.
Obecnie słyszałem ,że w zborze do którego jeszcze formalnie należę ,na chwilę obecną dwie zdesperowane siostry ,które zostały wyrzucone przez swe drugie połowy są w stanie oficjalnej separacji i zamieszkują ukradkiem u innych braci do czasu znalejzienia innej opcji,czytaj innego dziadka-frajera,który to się zlituje nad poszkodowanymi przez los siostrzyczkami podrużującymi w celu znalejzienia lepszego życia i poprawienie swego losu biednej poszkodowanej cwanej siostry.
Takich samych przypadków z podobnym Hepiendem w ostatnich kilkunastu latach tylko w tym jednym zborze było już siedem.😏
Najczęściej dla tych sióstr, tych dziadków ,samotnych emerytów,którzy są świadkami Jehowy nie jest aż tyle,że w konsekwencji poszukują współmałżonków na różnych świeckich portalach rantkowych i lądują ostatecznie w objęciach nie-świadków gotując im potrawy świąteczne i mieszkając z innowiercami pod jednym dachem !
Jedna siostra w moim zborze w przeciągu jakichś 10 lat zaliczyła dwa związki z dziadkami-braćmi i dwa związki z innowiercami .Ostatni jej wybraniec zmarł i słyszałem ,że na gwałt poszukuje następnego ,który dał by jej schronienie.
Tak sobie myślę ,czy te siostry podróżujące ,to nie są czasami byłe samotne pionierki,które to się w młodości poświęcały dla organizacji a potem na stare lata bez wypracowanej emerytury zmuszone są do tułaczki po świecie ...🤔
Bracia starsi widocznie przywykli do takich sytuacji ,bo akceptują taki stan rzeczy .Ta ostatnia ,co w krótkim czasie zaliczyła czterech nowych mężów ,była nawet pionierką pomocniczą...
Jak widać,to teraz na pionierów pomocniczych biorą każdego,byleby się wykazać przed obwodowym ,jak prężnie działa zbór i jak aktywni są w nim bracia i siostry .
Innym zjawiskiem,to plaga rozwodów w zborach polskojęzycznych poza granicami Polski ,ale to już inny temat .😉