(...) Same sukcesy... (...)
A jak to wygląda w zborach, te ich sukcesy?
- puste miejsca na zebraniach w sk;
- puste miejsca na zgromadzeniach;
- ludzie na zoomach z powyłączanymi kamerkami;
- brak kandydatów do chrztu;
- znikające zbory;
- głoszenie, to sterczenie przy martwych wózkach;
- całe zastępy ludzi PIMO poukrywanych w zborach na całym świecie;
- tragiczny pijar w internecie, dzięki youtuberom;
Jak oni ten swój sukces mierzą? Jaką jakością? Czy ilością? Czy nicością? Bo każdy widzi, jak ta religia się ostatnio zmieniła, ja wchodziłam do zupełnie innej organizacji.
Nie wiem jak w innych zborach, ale u mnie sama geriatria, prawie że.
Młodzieży nie uraczysz, harować nie ma komu.
Kiedyś były dwa zbory, teraz został jeden przetrzebiony dokładnie.
Nowych nie przybywa, a jak chrzczą to jakieś niedobitki dzieci wychowywanych w tej prawdzie.
Na co drugim zgromadzeniu.
Skąd oni wytrzasnęli te swoje aż takie dane statystyczne?
To ich ślizganie się po tych sukcesowych cyferkach, to jest aż obrzydliwe.
I myślę, że ludzie świadomi to tego absolutnie nie łykną.