Wiesz, myślę, że jest pewna różnica pomiędzy podejściem wiernych do kościoła i do orga. Org niezmiennie buduje obraz siebie jako jedynej prawdziwej religii z monopolem na zbawienie, wyjątkowego Bożego tworu, który jest przedłużeniem niebiańskiej rodziny na ziemi, czegoś niezwykłego o najwyższych standardach moralnych. Nigdy nie słyszałem na zebraniu, żeby mówiło się tam z mównicy o tym, że wielu starszych zbłądziło, że organizacja ma duży problem z wykorzystywaniem nieletnich itd.
Za to kościół, pomimo tego, że naucza, że oczywiście jest drogą do Boga, to dostrzega też inne wyznania chrześcijańskie i nie uważa, że to jest monopol na zbawienie. Nie tworzy też fałszywego wrażenia - w przeciwieństwie do orga - że jest wyjątkowy i wspaniały. Co więcej, miałem okazję słuchać/oglądać zadziwiająco szczerych przemów księży, którzy wprost mówią o grzechach księży, o problemie z pedofilią i wielu innych - nikt ich za to nie zdejmuje z bycia księdzem.
To jest potężna różnica. Ja nie jestem już w organizacji nie dlatego, że ona nie jest doskonała, tylko dlatego, że mówiono mi, że ona jest doskonała. Wielu moich znajomych katolików nigdy nie było uczonych takich bzdur o kościele i dla nich nie było żadnym zaskoczeniem, że on nie jest doskonały - zwyczajnie to nie było ich wymaganie wobec kościoła. Więc to jest naprawdę zasadnicza różnica, która powoduje, że ja nie dziwię się katolikom, że wielu nadal wspiera kościół, bo oczekiwania nigdy nie były tam tak wysokie jak w orgu. Dziwię się natomiast świadkom, że wspierają orga, ponieważ fałszywy obraz organizacji nijak nie pokrywa się z rzeczywistością.