Akurat zdanie o legendach odnosiło się do tego, co napisałem wcześniej, natomiast później dodałem, że była też inna grupa i uwzględniłem, że nie "czy w ogóle" ale "w jakim stopniu". Zgadzam się z tobą, że ta historia nie jest bezpodstawna, ale możesz sobie wyobrazić, z jakim podnieceniem opowiadali o tym w tym zborze, a także do jakich rozmiarów był rozdmuchany spisek.
To stawianie wszystkiego na jedną kartę. Jeśli jest poszlaka, że JPII i CIA, to lecimy na całego. Jeśli natomiast jest wielogodzinny materiał z przesłuchań w Australii, to na pewno jakiś fake. Głównie dlatego wrzucam tę historię pomiędzy miejskie legendy, bo w przypadku tak dużej dysproporcji poznawczej jak w organizacji nie uważam, żeby można było traktować to w ich głowach poważniej.