A ja czekam, aż organizacja zacznie oficjalnie nazywać działanie Norwegii "prześladowaniem". Byłoby to ciekawe, że zarówno akty ze strony Rosji, Erytrei czy właśnie Norwegii określa się tym samym słowem "prześladowania" zupełnie zacierając głębie znaczenia. Zupełnie jak z tymi "zatwardziałymi złoczyńcami". Jesteś wykluczany za zdradzenie żony (nie ma się czym chwalić), ale ogłoszenie na zebraniu jest takie samo, jak byś tą żonę zabił z zimną krwią, czy też może postanowił kogoś zgwałcić na ulicy - "Marian nie jest już świadkiem Jehowy". I cyk - w jednym worku ze wszystkimi "złoczyńcami" nie ważne co zrobiłeś.
Wobec tego czy odebranie finansowania to już prześladowanie? Czy finansowanie to jedna z tych kwestii, w których muszą być bardziej posłuszni Bogu niż ludziom? Czy może finansowanie jest kluczowe dla wolności religijnej wiernych?
A teraz przypomnę kwestię Rosji, ponieważ Norwegia na tym tle to świetny przypadek do przypatrywania się komunikatom medialnym jw.org. Wszyscy wiemy, jakie są prawdziwe powody, dla których Norwegia wzięła się za orga i wiemy, że nie chodzi o to, że zabraniają im wyrzucać spośród siebie "zatwardziałych złoczyńców". W oczywisty sposób komunikat został przekazany w taki sposób, że jeśli nie znasz tej sprawy, możesz pomyśleć, że ta Norwegia jest jakaś nienormalna - przecież jeśli w jakiejś społeczności jest jakiś złoczyńca, to oczywiście że trzeba go wyrzucić. Tylko, że to w ogóle nie tak i to jest jasne chociażby też dlatego, że dostęp do informacji w Norwegii jest bardzo duży.
A teraz przechodząc do sedna, czyli do Rosji, przypomnijcie sobie za co, według jw.org, świadkowie są wtrącani tam do więzień - "za czytanie Słowa Bożego". Przyłóżcie teraz ten komunika medialny do tego, o którym to rozmawiamy i zastanówcie się, na ile można im ufać. Oczywiście różnica pomiędzy rządem Norwegii a Rosji jest taka, że jeden z nich ma całkiem spore zaufanie. Nie zmienia to jednak tego, że moim zdaniem jw.org zaciemnia rzeczywiste powody problemów prawnych zarówno w Norwegii jak i w Rosji.