NA DOBRY POCZĄTEK > OGÓLNIE O FORUM

Co dają w zamian za prawdę odstępcy - czyli wolni ludzie od ORGa

<< < (6/6)

Nadaszyniak:

--- Cytat: donadams w 31 Sierpień, 2023, 16:25 ---Myślę, że warto w tym momencie wspomnieć, że nie wszyscy muszą opuścić tę organizację, żeby być szczęśliwymi na miarę swoich możliwości.

Pamiętajcie, że ludzie są różni i jest grupa ludzi, której bardziej zależy na wewnętrznym spokoju wynikającym z rzekomego braku odpowiedzialności, braku konieczności podejmowania decyzji o sobie, swoim życiu. Dla takich ludzi organizacje tego typu wypełniają pewną istotną rolę. Jeśli dodatkowo są to osoby stosunkowo niewrażliwe na pewne kwestie, weszły do tej sekty z pewną wypracowaną asertywnością, lub jest to po prostu od zawsze cecha ich charakteru, to życie takich ludzi może być całkiem niezłe.

Tak jak nie wszyscy ludzie nadają się do prowadzenia własnej działalności, tak nie wszyscy ludzie nadają się do funkcjonowania poza sektą. Tak jak etat daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności, tak samo dzieje się w sekcie. Świadkowie Jehowy nie muszą być sektą destrukcyjną w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeśli całe rodziny są w sekcie, wszystkim po równo brakuje zdrowego krytycyzmu, wszyscy mają podobne potrzeby względem życia, to może się okazać, że z powodzeniem całe życie będą głosić 2-4 godziny miesięcznie, na pamiątkę 30, do tego zebrania, kongres, znajomi, kajaki zborowe, jakaś Malta raz w roku i życie się toczy.

Nie wszyscy mają potrzeby szeroko rozumianego rozwoju. Są ludzie, którzy pół życia spędzają na kanapie oglądając TV, nie są świadkami Jehowy, nikt ich nie ogranicza, a jednak ograniczają sami siebie. Ba, nawet nie widzą innych możliwości uważając, że to jest ich życie i inne nie będzie.

Wobec tego należy być ostrożnym i nie uszczęśliwiać wszystkich na siłę. Nie zrobicie z buldoga francuskiego charta na wyścigi choćby nie wiem co, a ograniczenia wynikające z psychiki są tak samo realne jak te fizyczne. Jedne i drugie można przezwyciężać, ale nie zawsze sprawia to, że ludzie są szczęśliwsi.

Jeśli widać po kimś, że jest mu źle, cierpi, jest zmęczony także organizacją, warto spróbować pomóc. Jeśli jednak ludzie żyją w swojej bańce i nic nie wskazuje na to, że jest źle, to może nie ma sensu zakładać, że jest inaczej, niż wygląda to na zewnątrz. Mogą być szczęśliwi na miarę możliwości i ich życie może nie być pod żadną miarą lepsze poza organizacją. Weźcie pod uwagę że Prawda nie jest wartością dla wszystkich.

:)

--- Koniec cytatu ---

(mtg): ciekawe uzasadnienie donadams

donadams:
Myślę, że znam takich ludzi, których powyżej opisałem i nie wiem, czy byłbym skłonny ich wybudzać gdybym miał taką możliwość. Nie wiem jak wy, ale gdyby się nie odnaleźli, czułbym się z tym źle odczuwając częściową odpowiedzialność za taki stan rzeczy. A myślę, że mogliby tego nie dźwignąć z wielu powodów, natomiast teraz myślę, że są szczęśliwi. Żyją życiem, którym nie chciałbym żyć, ale wygląda na to, że u nich to działa. Nie mogę też pod żadnym pozorem powiedzieć, że dzieje im się jakakolwiek krzywda wynikająca z tego, że są częścią tej organizacji. Czy w takim razie jest kogo wybudzać/ratować? Być może nie.

szymonbudny:

--- Cytat: donadams w 31 Sierpień, 2023, 16:48 ---Myślę, że znam takich ludzi, których powyżej opisałem i nie wiem, czy byłbym skłonny ich wybudzać gdybym miał taką możliwość. Nie wiem jak wy, ale gdyby się nie odnaleźli, czułbym się z tym źle odczuwając częściową odpowiedzialność za taki stan rzeczy. A myślę, że mogliby tego nie dźwignąć z wielu powodów, natomiast teraz myślę, że są szczęśliwi. Żyją życiem, którym nie chciałbym żyć, ale wygląda na to, że u nich to działa. Nie mogę też pod żadnym pozorem powiedzieć, że dzieje im się jakakolwiek krzywda wynikająca z tego, że są częścią tej organizacji. Czy w takim razie jest kogo wybudzać/ratować? Być może nie.

--- Koniec cytatu ---
Ale z drugiej strony taka szczęśliwa w jw.org rodzinka jest tykającą bombą. Dla siebie samych. Wystarczy jeden który się wyłamie - zostanie wykluczony - i zaczyna się kwas.
Oczywiście, to pytanie jest jak najbardziej właściwe: Czy należy uszczęśliwiwać ludzi na siłę?
Nie nam chyba decydować co ludzie zrobią z prawdą, wiedzą, informacją.
Ale oczywiście bez wywoływania jakiejś silnej i nieuzasadnionej presji czy wchodzenia z butami w czyjeś życie. 

donadams:
Masz rację. Z naszej perspektywy można by zadać słuszne pytanie: Na ile ich więzi rodzinne są silne? Ale tego nie wie nikt - ani my, ani oni. My możemy podejrzewać, że być może ta rodzina by się rozpadła, a szczęście by prysło. Oni natomiast już teraz są szczęśliwi i nawet nie rozważają jak by to było, gdyby ktoś z nich odszedł. Przypominałoby to rodzinę, która będzie analizować jak by to było, gdyby nasze dzieci tragicznie zginęły w wypadku lub po prostu zmarły. Takich rozważań się nie prowadzi (może od czasu do czasu przejdzie przez myśl, ale to nie to samo co zastanawianie się, czy jak powiem mamie, że już nie wierzę w niewolnika, to czy uzna mnie za martwego czy nie).

Porównanie do tykającej bomby może nie jest też do końca właściwe, bo wiele rodzin jednak trwa w wierności wobec niewolnika całe pokolenia. Nie każda rodzina jest tak samo narażona na rozpad z tego tytułu i jest tak z wielu względów. Więc może się okazać, że tak będą sobie żyć. Co któryś kongres postresują się na filmie o czasach końca, na których będą otoczeni przez wojsko, ale wrócą do pracy, pójdą na zebranie i na piąty dzień po kongresie śmigną na kajaki zborowe, wypiją piwko i zapomną o tym, że ktoś ich straszył.

Są natomiast ludzie, których te filmy rozwaliły i to już nie były te same osoby. Takim na pewno warto pomagać choćby przez próbę wybudzania o ile taką możliwość mamy.

Estera:

--- Cytat: Marek Aureliusz w 30 Sierpień, 2023, 11:35 ---Dopiero gdy raz o tym rozmawiałem z moim Tatą, powiedziałem, że w zamian oferuje - WOLNOŚĆ

--- Koniec cytatu ---
   Marku Aureliuszu.
   Przykro to stwierdzić, ale oni nie rozumieją tej  ... WOLNOŚCI ...
   O jakiej my mówimy, jaką posiadamy dzięki wiedzy i jaką mamy na myśli.
   Dla nich wolność nic nie znaczy :'( :'(
   Są tak przyspawani do organizacji, mają tak ciasne umysły, że bez sterowania ani rusz.
   Nie wyobrażają sobie bycia bez niej.
   Miałam kilka takich przeżyć.
   Rozmów z wydawałoby się rozsądnymi, logicznie myślącymi osobami.

   Nic!!!!!!
   Zero refleksji!!!!!!!
   Dla nich życie poza organizacją nie istnieje!!!!!!

   Żadne argumenty nie trafiły na jakiś podatny grunt w umyśle.
   I doszłam do wniosku, że takie osoby muszą po prostu same dojść do ściany, żeby coś zobaczyć.
   A mogą nigdy do tej ściany nie dojść, bo nie będzie ich stać na uczciwość przed samym sobą.
   Albo będą się bały o to co ze sobą dalej zrobić?
   Nawet jeśli w swoim jestestwie uznają naszą rację.
   Na tym gruncie jw.org odwala dla siebie super robotę.
   Dzięki temu trzyma sporo ludzi w tym swoim religijnym więzieniu.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej