Do założenia wątku, posłużyła mi historia jaką usłyszalem w jednym z warszawskich zborów. Otóż obok siebie w komunalnych blokach mieszkają starsza siostra w jednym mieszkaniu, tuż obok siostra z córką w drugim. Matka z córką mają płacone przez rodzinę, aby starszej pani doglądały. Historia w skrócie konczy się, że starsza siostra trafia do szpitala, a matka z córką plądrują mieszkanie. Rodzina się dowiaduje, robi się nie miło.
Do rzeczy. Moją myśl zajeła inna sprawa. Ta matka z córką, to powiedzmy taka lekka patologia. Mimo to starsi z tego zboru, razem z żonami włożyli mnóstwo energii, aby je aktywować. Znaczy, żeby coś tam wydukały jako odpowiedź. W tym samym czasie w zborze jest dużo dzieci, podrostkow. Zdawałoby się perspektiwiczne pokolenie. Takich, którym dajac choć odrobinę uwagi, chętnie by się zaangażowali.
Niestety, nie czyni się tego. Woli się inwestować w osoby mierne, czesto z problemami psychicznymi. Czy wynika to z bojaźni starszych, ze wychowaja zdolniejszych od siebie? Czy to poprostu kierunek orga, aby zrobić totalnie bezproduktywnych ludzi, zeby było nimi łatwiej sterować...