Tak było na zebraniu w tygodniu skrócona strażnica i program z połowy dnia wszystko na zoom.
Brak plakietek można od starszego wziąć plik i plakietkę wydrukować samemu, program tylko w formie elektronicznej samemu można sobie wydrukować.
Zachęcali żeby zainteresowanym dać plakietkę i program, u mnie wydrukowali i rozdają mają dostęp do profesjonalnej drukarki laserowej.
Jeszcze w niedzielę po południu przypomnienie i najciekawsze fragmenty kongresu dodatkowe zebranie.
No i kampania zapraszania na kongres
Janeczku. A jak wygląda kampania zapraszania na kongres?
Jakieś 3-4 lata temu mówili, że zgromadzenia organizowane są o ile pamiętam co najmniej z 2 letnim wyprzedzeniem, wiadomo, terminy stadionów, hal targowych, aren itp.
Wiele zgromadzeń przez to, że odwiedzał je ktoś z CK było organizowanych w tym samym terminie w różnych miastach w Polsce,
żeby mogła być transmisja, a zgrać terminy pewnie nie jest łatwo.
No ale gdyby na sprawę spojrzeć pragmatycznie.
To jednak logistycznie wiele czynności, którymi trzeba się było zająć i ktoś to musiał zrobić, odpada.
Starsi zborów zostali odciążeni, bo jak nie było chętnych, to sami z rodzinami musieli stawić się do dyspozycji.
No i cały sztab ochotników, których trzeba było wynaleźć i zorganizować w różne komitety i działy.
A tych czynności to wcale nie było mało.
- Zamówienie stadionu z odpowiednim terminem dostępu.
- Uiszczenie jakiejś zaliczki na poczet wynajmu, czy jak to się tam odbywało, spisanie umowy itd.
- Zapłacenie za wynajm w całości.
- Zorganizowanie tych wszystkich służb obsługujących zgromadzenie.
- Ustalenie listy ochotników do tych wszystkich służb.
- Przygotowanie stadionu czy hali do zgromadzenia, potężne akcje na sprzątanie itd.
- Przywiezienie i ustawienie krzeseł, wykładzin, potem zabranie tego wszystkiego, przywożenie, odwożenie.
- Ustawienie sprzętu nagłaśniającego.
- Przygotowanie przemówień, pokazów i wywiadów.
- Sztab zakwaterowania, wyszukanie kwater dla kongresowiczów.
- Zorganizowanie służby parkingowej.
To tylko niektóre aspekty związane z przygotowaniem takiego zgromadzenia, a zapewne jeszcze wszystkiego nie wymieniłam.
Przecież to cały sztab ludzi, którzy musieli być zaangażowani, żeby to jakoś wszystko ogarnąć.
A tak wszystko prawie z głowy, pomijając kwestię przekazu na salach i ludzi, którzy to internetowo ogarniają.
No i najważniejsze.
... NIE TRZEBA PŁACIĆ POTĘŻNYCH PIENIĘDZY ZA WANAJM STADIONÓW !!! ... Dla instytucji ze świata.
Cała gotówka pozostaje w kieszeni organizacji plus to, co wierni przekażą na konta czy wrzucą do skrzynek.
Sam zysk, bo przekazy zoomowe, są opłacane przez poszczególne zbory czy indywidualnie w domach.
A wynajm stadionów czy hal sportowych, to zapewne w skali świata był dość poważny wydatek w budżecie strażnicy.
No i jeśli chodzi o drukowanie przez zbory tych plakietek, programów kongresowych.
To chytrze organizacja wszystkie koszty przerzuciła na swoje owieczki.
A po co ma drukować centrala i ponosić z tego tytułu jakieś koszty.
Jak owca chce się naznaczyć plakietką i mieć program kongresowy, to niech sobie sama drukuje, jak chce.
Bardzo cwaniutkie ekonomicznie posunięcie.
Kojarzę sobie taką rozmowę ze śj, jak pierwsze zgromadzenie letnie było zorganizowane na zoomie.
Bardzo ucieszył się, że to tak właśnie będzie wyglądało.
Wygodnie, przed komputerem, bez znoszenia niedogodności pogodowych.
To upał, to deszcz.
Bez przemęczenia, spokojnie, w swoich pieleszach domowych.
No najważniejsze, co w rozmowie zostało dobitnie podkreślone to to, że ucięły się poważne koszty wyjazdu na takie zgromadzenie.
Na które cały rok trzeba było oszczędzać.
Bo jednak dla całej rodziny, to był spory wydatek, wliczając w to opłaty za kwatery, dojazd i trzy dniowe wyżywienie.
Ten ktoś był bardzo zadowolony z takiego posunięcia Niewolnika.
No i się wcale nie dziwiłam.
Sama bym była zadowolona, że spora gotówka zostaje w kieszeni.
Tylko, że taka sytuacja jednak pozbawia ludzi tej dość fajnej atmosfery zgromadzeniowej.
Bo jednak przez zooma trudniej o taką atmosferę i te prawdziwe, przeżyte uczucia.
Nowe znajomości, zawierane przyjaźnie, rozmowy twarzą w twarz, to już nie to.
Tych więzi nie da się stworzyć przez szklany ekran
No i nie poczujesz drugiego człowieka, bo się z nim fizycznie nie uściśniesz.
A to jednak był poważny czynnik, który tę organizację jakoś utrzymywał w jedności.
Tego przez zooma się nie kupi.
To taka moja garść przemyśleń w tym temacie.