BIBLIOTEKA > WARTO WIEDZIEĆ - WARTO ZNAĆ

Hanka Nerdoni "Moja długa droga do wolności".

<< < (3/3)

urgent:

--- Cytat: Roszada w 06 Czerwiec, 2022, 08:03 ---Napinkę właśnie Ty zrobiłeś. Jak Cię nie interesuje temat, to masz na forum pewnie ponad 30 000 innych wątków, a i zawsze jest opcja iść tam, skąd się przyszło. ;D

--- Koniec cytatu ---
Czyli dokąd?
A z moimi wpisami  może i masz rację. Możesz wywalić je razem z innymi odpowiedziami na cmentarzysko.
Co by nie mówić o treści twoich książek, to są one dostępne również w wersji elektronicznej , nieodpłatnie.

Roszada:

--- Cytat: urgent w 06 Czerwiec, 2022, 09:31 ---Czyli dokąd?
(...)
Co by nie mówić o treści twoich książek, to są one dostępne również w wersji elektronicznej , nieodpłatnie.

--- Koniec cytatu ---
To była taka ironia, którą stosuję wobec tych co mocno zakłócają forum. Ty tylko polemizujesz, więc spoko. Nie musisz jeszcze nigdzie iść. :)

Co do moich książek, są one zaraz w momencie wydania papierowego w elektronicznej formie dlatego, że prawie we wszystkich przypadkach exŚJ złożyli pewne kwoty, które pozwalały opłacić minimalną wersję papierową.
Nie ma nic za darmo.

Wydawca wyda Ci, jak zapłacisz, co chcesz, albo sam wyda od siebie, gdy poczuje, że zrobi jakiś biznesik, że będzie robił dodruki.
Moje 14 książek nie ma waloru biznesowego. :-\

Autorka była zapewne uzależniona od wydawcy.

Ludzie zdając się na wydawcę zazwyczaj tracą prawo copyright na rzecz wydawcy.
Ja na to nie mogę pozwolić ze swojej strony.

NNN:
   Ciąg dalszy fragmentów książki:

"Dalsze nieszczęścia wisiały w powietrzu, tym razem wynikłe z przynależności moich rodziców do społeczności Świadków Jehowy. W czerwcu 1948 roku, gdy miałam niecałe dwa i pół roku, zjawili się w naszym domu funkcjonariusze z Ministerstwa bezpieczeństwa Państwowego ZSRR (MGB, wcześniej NKWD). Oskarżenie brzmiało: 'Jan Sadowski, jesteście oskarżeni o przynależność do nielegalnej, podziemnej organizacji Świadków Jehowy, która dąży do przewrotu i obalenia naszego radzieckiego ustroju. Proszę zdać broń'.
Broni oczywiscie nie było, ...  Ojciec został bezzwłocznie przewieziony do aresztu śledczego w mieście powiatowym i po dwóch tygodniach
postawiony przed sądem. Wyrok: dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności i zesłanie do ciężkiego obozu pracy (łagru sowieckiego) w Kazachstanie."  (...)

"To jednak nie koniec tragedii. W następnym roku, również w czerwcu, ponownie zjawili się funkcjonariusze MGB z tym samym oskarżeniem w stosunku do mojej mamy. Dom został ponownie przeszukany, tym razem nie szukano jednak broni. Mama została natychmiast aresztowana i przewieziona do tego samego aresztu co rok wcześniej tata. Mój brat miał dziesięć lat, a ja trzy. Zostaliśmy pod opieką naszej cioci i nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co się dzieje. (...) Na świadków sąd wezwał kilka osób ze wsi.   Szczególnie jeden z wezwanych świadków obciążył mamę fałszywym zeznaniem, a zeznał mianowicie, że słyszał jak mama nawoływała do obalenia ustroju sowieckiego. Ten człowiek nieraz gościł w naszym domu, jadał śniadania i obiady, które mama przygotowywała dla rodziny.
Mama, po dwóch tygodniach została osądzona i skazana na dziesięć lat więzienia i pobytu w żeńskim łagrze położonym również na terenie Kazachstanu, i wywieziona tamże zaraz po rozprawie."

"Wydawałoby się, że już dość nas spotkało w życiu złego, że już nic więcej takiego się nie wydarzy. Błąd, wielki błąd. Dane nam było pozostać w spokoju tylko trzy lata.
 W ramach planu Stalina i ,Operacji północ'  wiosną 1951 roku rozpoczęła się masowa deportacja Świadków Jehowy i członków ich rodzin.W trakcie tej operacji, przeprowadzonej przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR, z sześciu republik radzieckich deportowano ponad dziewięć tysięcy osób, a jej celem było przeciwdziałanie liczebnemu wzrostowi wspólnoty Świadków Jehowy na terenie Związku Radzieckiego, bo osoby zesłane miały nigdy nie powrócić z Sybiru.

" 'Operacja Północ' rozpoczęła się o godzinie czwartej nad ranem w nocy z 1 na 2 kwietnia 1951 roku i trwała około miesiąca. Moja ciocia nie była Świadkiem Jehowy, była tylko siostrą jednego z nich, lecz nie uniknęła tego losu, a my dzieci razem z nią. W środku nocy, do naszego domu wpadło sześciu żołnierzy i urzędników. Obudzili ciocię i pokazali nakaz deportacji. Dali zaledwie trzy godziny na spakowanie, po czym zostaliśmy odtransportowania do pociągów. Przed odjazdem pociągu miejscowi urzędnicy spisywali zdeponowane rzeczy osobiste. Często jednak uwzględniali tylko przedmioty małowartościowe, natomiast cenne zniknęły na zawsze."

"Do wagonu upchnięto około czterdziestu osób w różnym wieku. Przez trzy tygodnie, pod eskortą wojska, jechaliśmy stłoczeni w pociągach towarowych - w wagonach bydlęcych - zanim dotarliśmy na Syberię. Nikt z deportowanych nie wiedział, gdzie zostanie wywieziony."

"Płaczę tak, okropnie płaczę nawet teraz, pisząc te słowa. Byłam mądrym, rozwiniętym dzieckiem i z tego okresu wiele pamietam. 'Ciociu, dokąd mamy jechać? Ja nigdzie nie chcę jechać! Co będzie z moim kotkiem? Chcę go zabrać ze sobą'. Był to śliczny, bielutki kotek, który spał ze mną w łóżku. Bardzo za nim tęskniłam. Ludzie później pisali do nas na Syberię, że kotek dłuższy czas nas szukał, krążył dookoła domu, miauczał, aż pewnego dnia zniknął i nikt go już potem nie widział"

 



Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej