Czy to prawda, że istnieje list z Nadarzyna na temat tego, że zbory nie są powołane np. do organizacji wspólnej imprezki czy ogniska, tylko do głoszenia?
Hmmm myślę, że w tej kwestii było nawet nie zmienne, ale migotające światło.
Jeszcze kilkanaście lat temu zrobienie imprezki pod szyldem "zabawa dla braci i sióstr" nie była problemem. Oczywiście nie na Sali Królestwa, tylko na jakiejś wynajętej. I można było urządzać hulanki
Na Sali Królestwa można było zorganizować spotkanie np. wspolne śpiewanie pieśni. Jeśli był jakiś starszy, który objął nad tym patronat, to nie było problemu.
Problem z takimi imprezkami i spotkaniami pojawił się mniej więcej w tym czasie, w którym "zakazano" wspólnych przygotowań do Strażnicy. Pi razy oko to było w roku 2009 - 2010.
I od tego czasu wszelkie przedsięwzięcia typu spotkania braterskie zaczęły umierać.
Owszem, można było imprezkę urządzić, ale nie mogła mieć ona miana imprezy dla braci i sióstr.
Co do funkcji Sal Królestwa, to najpierw był pogląd, że są do zebrań. Później - przez krótki czas - był pogląd, że sale są dla nas. Że możemy tam się spotkać po zebraniu na herbacie. Po czym po niedługim czasie znów temat spotkań integracyjnych na Sali ucichł.
I to stanowisko raczej jest do tej pory. Może z 10 lat temu jakiś zbór spotkał się na grillu przy sali, ale to była głównie inicjatywa danego starszego, który takie spotkanie wymyślił. Później takie inicjatywy umierały i w zasadzie już o żadnych spotkaniach nie słyszałam.
-----------
Powiem tak: szkoda. Bo zbory wcale nie są zjednoczone. Ludzie są podzieleni na grupki. Takie spotkania mogłyby zintegrować braci. Ale może zarządzającym na takiej integracji nie zależy? Może ludzie mają być podzieleni, żeby mogli bez skrupułów donosić jeden na drugiego? Nie wiem....