Od Ponad 2 lat pierwszy raz byłem na pamiątce osobiście z uwagi na covid. Czas ten pomógł mi popatrzeć na pewne rzeczy z dystansu. Siedzę tam, wykład jak wykład. Ostatni temat o niegodnym spożywaniu emblematów. Wydaje mi się, że był dużo bardziej podkreślony niż w latach ostatnich. W końcu podawanie emblematów. Siedzę i czuję się dziwnie. Od zawsze wysmiewano katolików i inne religie, że ludzie bezmyślnie klękają, powtarzaja utarte formułki i nad niczym się nie zastanawiają. Ludzie w milczeniu podają sobie emblematy z ręki do ręki. Jedni szybko, inni trzymają przez 2 sekundy w dłoni. Porządkowy podchodzi do nagłośnienia i wręcza bratu kielich. Brat oddaje. Porządkowy idzie do prowadzącego który stoi kolo stolika z emblematami. Odbiera kielich i oddaje, po czym Porządkowy odstawia na stolik. Siedzę i się zastanawiam. W jakim rytuale ja uczestniczę. Dziwnie się czułem.
Na zgromadzeniu obwodowym jedna osoba ochrzszczona. Na sali 50% braci. Pandemia pomogła "letnim" usunąć się w cień.