Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Znalezione  (Przeczytany 588902 razy)

Offline Sebastian

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #900 dnia: 22 Lipiec, 2017, 17:46 »
;)
zaciekawiła mnie ta grafika wskazująca 1958 - czy było jakieś lokalne proroctwo szerzone akurat w Rosji i dotyczące akurat tego 1958 roku?
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Fantom

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #901 dnia: 22 Lipiec, 2017, 20:26 »
zaciekawiła mnie ta grafika wskazująca 1958 - czy było jakieś lokalne proroctwo szerzone akurat w Rosji i dotyczące akurat tego 1958 roku?
To juz może ukłon w stronę Roszady.Może coś ma na ten temat. Przytoczę wypowiedź dwóch osób.Mam nadzieje,że mi wybaczą,że daję ich koment tutaj.

'' babcia która urodziła się przy końcu lat 40'stych opowiadała że gdy była małą dziewczynką w latach 50'tych, przyjechał do ich zboru obwodowy który zapowiedział że ma informacje od braci z Ameryki że za kilka lat będzie armagedon. Wobec tego bracia postanowili się przygotować, więcej głosić i nie skupiać się na sprawach doczesnych. Mój pradziadek (ojcec mojej babci) nie obsiał pola i w następnym sezonie nie miał zbiorów. Ponieważ zbiory trzeba było wtedy oddawać państwu, a on nie miał co oddać, wsadzono go na pół roku do więzienia a moja prababcia i jej dzieci przymierały głodem. Z tego co udało mi się ustalić, pradziadek siedział za to w latach 1958/1959''.

''  Franz się wypowiadał na temat roku 1958 i miał to być kolejny koniec świata taki jak 1914, z dużym rozmachem ale wszystko zostało utajnione. Gdy rok 1925 zawiódł a Rutherford zmarł podczas II Wojny Światowej, WTS potrzebowało kolejnego bata na głosicieli i gdy na początku lat 50'tych rozpoczęły się plany misji kosmicznych a niedługo potem wybuchła zimna wojna, WTS postanowiło użyć tych wydarzeń jako karty przetargowej aby znów wyznaczyć armagiedon. Na samym szczycie zarządu, za zamkniętymi drzwiami było debatowane dosyć długo czy uczynić 1958 kolejnym końcem świata, wszystkie okoliczności się zgadzały bo nad ludzkością wisiało widmo wojny nuklearnej, wszyscy głosiciele by to łyknęli. Daty tej jednak ostatecznie nie wybrano gdyż była zbyt bliska i gdyby się nie potwierdziła, to te same osoby które ją wybrały musiały by się z tego tłumaczyć. Ponoć któryś z decydentów uparł się że idea końców świata jest problematyczna i przynosi więcej problemów niż korzyści i było sugerowane aby całkiem to porzucić. Ale jego głos został przegłosowany i postanowiono jeszcze raz zarzucić wędkę na głosicieli. W tym samym czasie jakimś cudem wypłynęła ta informacja chociaż strażnica o tym milczała. Zdecydowano aby wybrać datę bardziej odległą czyli rok 1975 z nadzieją że owa ekipa decydentów do tego czasu już ustąpi ze stanowiska/wymrze. Robiono to z zamiarem budowania ideologii upływu 6000 lat od stworzenia Adama co też zaczęto wprowadzać od połowy lat 60'tych aby przez 10 lat, już do 1975 doktryna się wystarczająco umocniła i okrzepła''.
''Brak sprzeciwu wobec błędu jest jego zatwierdzeniem, a niebronienie prawdy oznacza jej tłumienie''
 Ignoruję: Tusia,tomek_s


Offline josh82

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #902 dnia: 22 Lipiec, 2017, 21:13 »
Fantom - skąd wziąłeś te wypowiedzi? Chętnie skorzystam z tych źródeł.


Offline Fantom

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #903 dnia: 22 Lipiec, 2017, 21:29 »
ja przytoczyłem komentarz dwóch osób.Osobiście nie pamiętam takiej wypowiedzi Franza.Jak będe wiedzieć cos więcej to dam info na priv. Może Roszada ma coś w archiwum na ten temat.
« Ostatnia zmiana: 22 Lipiec, 2017, 21:31 wysłana przez fantom »
''Brak sprzeciwu wobec błędu jest jego zatwierdzeniem, a niebronienie prawdy oznacza jej tłumienie''
 Ignoruję: Tusia,tomek_s


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Znalezione
« Odpowiedź #904 dnia: 31 Lipiec, 2017, 08:52 »
Nawet Siri wie kiedy zburzono Jerozolimę



Ponieważ nie ufam robotom i botom, postanowiłem się upewnić. Patrz załącznik


Offline Helleboris

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #905 dnia: 31 Lipiec, 2017, 18:11 »
Wierzący chrześcijanie proszeni są o nie oglądanie lub zachowanie dystansu do tego filmiku. Zdecydowanie może obrażać uczucia religijne. Ale mnie kuźwa śmieszy :D

"To repeat the same action and expect different results is madness."


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Znalezione
« Odpowiedź #906 dnia: 02 Sierpień, 2017, 19:31 »
Zaćmienie Księżyca wg płaskoziemców




KaiserSoze

  • Gość
Odp: Znalezione
« Odpowiedź #907 dnia: 02 Sierpień, 2017, 20:07 »
Pamiętacie zeszłoroczne nagranie z kongresu, to o bunkrze, gdzie wkracza wojsko/policja?
Oto alternatywna wersja zakończenia:

https://gfycat.com/ReadyWaryKagu


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Znalezione
« Odpowiedź #908 dnia: 04 Sierpień, 2017, 20:19 »
Z pozdrowieniami dla fanów IT Crowd :D


Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.
To moje opowieści z pracy.

Dzień pierwszy
~ kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera
~ spoko, mam to
~ ściągam program
~ "Wow, jesteś w tym ekspertem"
~ "No cóż..."
~ komputer prosi o wpisanie hasła admina
~ zapomniałem hasła admina
~ próbuje: hasło
~ nope.jpg
~ "ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"
~ 3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera

Dzień drugi
~ wkurwiony koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym
~ nie mam pojęcia co mówi
~ pauza
~ koleś czeka na odpowiedź
~ przypominam sobie "IT Crowd"
~ "Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?
~ Zresetować znaczy się?"
~ "Moment..."
~ zadziałało

Dzień trzeci
~ laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem
~ kocica 9/10
~ flirtuje ze mną
~ mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje
~ jedyne co słyszę to jej cycki
~ jej laptop pachnie truskawkami
~ ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa

Dzień czwarty
~ nauczyłem się wyłączać serwery
~ ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni
~ wyłączam serwery
~ wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera
~ w końcu ludzie zaczynają się drzeć
~ STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!
~ "biore się za to!"
~ biegnę do serwerowni
~ gram w Hotline Miami przez kilka godzin
~ włączam serwery pod koniec dnia
~ wychodzę z serwerowni
~ wycieram pot z czoła
~ "dałem rade..."
~ ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę
~ tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM

Dzień piąty
~ spotykam kocicę przy ekspresie do kawy
~ zapytałem się co u niej, proste pytanie
~ zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem
~ nie widzi we mnie człowieka
~ widzi we mnie IT
~ mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa
~ robi to
~ upgrade'uję jej IE
~ instaluje adobe reareda
~ resetuje komputer
~ wszystko śmiga
~ zanoszę go jej
~ poprawiam fryzurę
~ sprawdzam oddech
~ zachowuje się jak bym ją ocalił
~ siedzi w swoim biurze, gada przez telefon
~ ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko
~ robię to, i trochę się ociągam
~ "To wszystko skarbie?"
~ wychodzę
~ słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"
~ tylko IT
~ teraz jestem tylko tym

Dzień szósty
~ cholernie się nudzę
~ postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony
~ filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry
~ uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa
~ używam konta admina, bo w końcu znam hasło
~ wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze
~ ściągnąłem emulator i pokemony
~ gram sobie
~ koleś przychodzi do mojego biura
~ "chyba mam wirusa"
~ ja: "złap je wszystkie"
~ do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy

Dzień siódmy
~ ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze
~ nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu
~ "wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"
~ idę do domu

Dzień ósmy
~ koleś z siódmego dnia znowu dzwoni
~ jest wkurwiony
~ mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta
~ "zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"
~ "o czym ty k**** mówisz?"
~ click

Dzień dziewiąty
~ jedna z drukarek zużyła cały toner
~ jakiś grubas każe mi go zmienić
~ "to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"
~ tak serio to ściągam steama
~ "to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"
~ wzdycham i idę to zrobić
~ nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera
~ zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"
~ mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje
~ musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda
~ wracam do sprawy z serwerem
~ pół godziny później grubas wchodzi do biura
~ "ćoś ty k**** zrobił z drukarką?"
~ "zmieniłem tusz"
~ zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem
~ idziemy do drukarki
~ opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje
~ drukarka nawet się nie zamknie
~ są czarne ślady dłoni na całej drukarce
~ czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam
~ "chyba jest coś nie tak z siecią"
~ drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP

Dzień dziesiąty
~ muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji
~ nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu
~ nie mam nawet karty firmowej
~ mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem
~ może użyć della kogoś innego
~ pliki z maca nie działają na dellu
~ zadzwonili do mnie w trakcie zebrania
~ wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę
~ ściągam adobe readera
~ otwieram plik
~ działa
~ "Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"

Dzień jedenasty
~ nowy pracownik w firmie
~ nikt mnie nie poinformował
~ opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby
~ idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś
~ jest kilka sztuk
~ ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych
~ odpalam
~ działa
~ ustawiam go dla nowego kolesia
~ wszystko laguje
~ odpalasz adobe readera? masywny lag
~ odsyłam komputer
~ "sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"
~ koleś ciągle prosi mnie o pomoc
~ jest beznadziejny
~ po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach

Dzień dwunasty
~ czyiś komputer się spieprzył
~ kurrrrr
~ ustawiam
~ przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci
~ idę do serwerowni
~ patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa
~ wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić
~ "a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."
~ "sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"
~ gram sobie w sim theme park przez resztę dnia

Dzień trzynasty
~ przychodzę do pracy godzinę spóźniony
~ całe biuro w chaosie
~ upadekrzymu.jpg
~ "JEST TUTAJ!"
~ odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila
~ dziesiątki mailu w stylu:
~ "coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."
~ "wiesz czemu strona nie działa?"
~ serwer faktycznie nie działa
~ adobe reader mnie teraz nie ocali
~ "po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"
~ wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić
~ roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić
~ ucinam sobie drzemkę przez cały dzień
~ ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni
~ terminy minięte
~ wychodzę o 18:30
~ manager widzi mnie na parkingu
~ był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem
~ "wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"

Dzień czternasty
~ serwery dalej nie działają
~ wszyscy wkurwieni
~ idę na wczesny lunch
~ słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura
~ dziekibogu.jpg
~ "Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"
~ zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię
~ "też jestem IT"
~ pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni
~ obaj kiwają głową
~ "co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"
~ "próbowałeś go zrestartować?"
~ wracam i restartuje serwer
~ k****, działa!

Dzień piętnasty
~ kocica chodzi po biurze poddenerwowana
~ "Wszystko ok?"
~ "Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"
~ "Spoko"
~ biorę laptopa
~ reinstaluje office'a
~ outlook znowu działa
~ przeglądam maile, żeby upewnić się że działają
~ wysyłam testowego maila
~ czytam tytuły jej nowych maili
~ "Rozwód"
~ oddaje jej laptopa
~ "Wygląda na to, że działa"
~ "Dzięki..."
~ "Wszystko ok?"
~ "Cóż..."
~ tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!
~ "Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"

Dzień szesnasty
~ jeden z monitorów upośledzonego nie działa
~ wyświetla się całkowicie na zielono
~ na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak
~ jedyne co robi to przegląda tapety na msn
~ i używa jakiegoś programu fedexa
~ jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić
~ nic nie działa
~ to nie sterownik
~ to nie ustawienia
~ to chyba coś z samym montorem
~ cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"
~ po dwóch godzinach koleś mówi
~ "może wtyczka jest zepsuta?"
~ zmieniłem kabel hdmi na nowy
~ zadziałało
~ oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś

Dzień siedemnasty
~ miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura
~ jest najstarszą osobą w biurze
~ stara jak dinozaury
~ mówię, że coś dla niej mam
~ wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów
~ zanoszę ją jej
~ "jesteś taki pomocny"
~ sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę
~ podnoszę się i otrzepuję spodnie
~ staruszka wygląda jakby miała zawał
~ patrze na ekran
~ czarny
~ wstając nacisnąłem przycisk power
~ straciła 3 godziny pracy
~ 3 godziny których nigdy nie odzyska

Dzień osiemnasty
~ firmowe spotkanie
~ przekroczyliśmy budżet
~ było dużo wydatków
~ straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc
~ dzień 18
~ prawie cały miesiąc
~ wylecę na zbity pysk
~ budżet departamentu IT zostaje poruszony
~ są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu
~ "Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"
~ pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą
~ "Niezbyt..."
~ "Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"
~ gówno prawda
~ dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"
~ nie wiem czy będzie seks
~ kupuje gumki
~ nie jest taka ładna 6/10 góra
~ nie będę kłamał
~ mocno średnia
~ podjeżdżam do jej domu
~ dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko
~ mąż otwiera drzwi
~ pokazuje mi konputer
~ instaluje najnowszego adobe readera
~ zarabiam 20$
~ jadę do domu

Dzień dziewiętnasty
~ jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo
~ sprawdzam ustawienia
~ po dwóch godzinach
~ "zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"
~ wtf
~ nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie
~ wkurwiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone
~ pukanie do drzwi
~ to ten koleś
~ "hej, dzięki za naprawienie tego"
~ "czego?"
~ "mojego usb"
~ nic nie zrobiłem
~ "a, to... spoko"

Dzień dwudziesty
~ spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię
~ wygląda całkiem nieźle
~ odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami
~ ludzie tracą swoje projekty
~ losowo są wywalani z serwera
~ mówię, że są problemy z isp
~ staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię
~ pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie
~ niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci
~ mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu

Dzień dwudziesty pierwszy
~ teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki
~ 8 komputerów podpiętych do jednej sieci
~ próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć
~ to są stare monitory i nie można tego zrobić
~ wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów
~ ustawiłem wszystko do południa
~ po lunchu zaczynam kopanie
~ okropnie powoli, ale zaczynam
~ ludzie narzekają na lagi serwera
~ obwiniam olimpiadę za lagi
~ mówię, że całe buro musi je streamować
~ banuję olimpiadę na filtrze systemowym
~ biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu
~ ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk
~ i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa
~ oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi
~ "To jest koleś którego ta firma potrzebowała"

Dzień dwudziesty drugi
~ dzień urodzin
~ całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu
~ biorę ciasto
~ podpinam n64 w jednym z biur
~ wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye
~ mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"
~ skopałem im wszystkim dupy
~ zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta
~ nikt nie zauważył

Dzień dwudziesty trzeci
~ kocica dzwoni z trasy
~ ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie
~ mówi nazwę tej apki
~ nie mam pojęcia co to jest
~ staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko
~ pytam, czy używa WIFI czy 3G
~ "jak to sprawdzam?"
~ "nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"
~ googluję apke, ale nic się nie pojawia
~ pytam kogoś ze sprzedaży
~ "oh, to tylko infografika z naszej strony"
~ mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada
~ jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej

Dzień dwudziesty czwarty
~ 45 latka wygadała się, że robię też poza pracą
~ teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne
~ mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże
~ większość to proste naprawy
~ aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia
~ ale wtedy trafił mi się on
~ laptop z piekła rodem
~ gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce
~ "co z nim nie tak?"
~ "ty mi powiedz, geniuszu"
~ odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu
~ klikam enter
~ naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?
~ wydaje mi się, że to coś z napędem cd
~ otwieram napęd
~ jest tam gruba warstwa okruchów
~ przechylam laptopa na bok
~ pieprzone okruchy wysypują się z laptopa
~ resetuję laptopa
~ wczytuje się bez problemu
~ okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki
~ pieprzone laptopy

Dzień dwudziesty piąty
~ mimo, że jestem gówniany w sprawach IT
~ jeden koleś myśli, że skoro jestem IT wiem dużo o technologii
~ pyta się mnie jaka jest moja ulubiona przeglądarka
~ "Google... Ultron"
~ "Jest taka jak chrome?"
~ cholera, to miałem na myśli
~ "tak, ale lepsza... nasa jej używa"
~ "super, mógłbyś mi ją ściągnąć?"
~ gulp
~ "spoko"
~ dosłownie zaczynam ruszać myszką wte i wewte tak szybko, że nie widać kursora
~ ctrl alt delete do managera zadań
~ "proszę, zrobione, wygląda jak chrome, ale to jest Ultron, nikt inny nie zobaczy różnicy"
~ do dzisiaj myśli, że pracuje na google ultron

Dzień dwudziesty szósty
~ jakaś kobieta mnie woła
~ "to zajmie tylko minutkę, prościzna!"
~ cholera
~ prosi mnie o podłączenie nowej drukarki
~ wstaje ze swojego krzesła i pozwala mi usiąść
~ zapomniałem jak dodać sieciowe drukarki
~ z koleżanką stoją za mną i obserwują ekran
~ "czy to będzie trwało długo?"
~ udaje zamyślonego, patrzę w ekran z dłonią na skroni
~ "Anon? Mamy deadline które się zbliża..."
~ "Co do...?"
~ obie kobiety wyglądają na zaniepokojone
~ "NA TYM KOMPUTERZE JEST WIRUS!"
~ i wybiegłem wyglądając na wkurwionego

Dzień dwudziesty siódmy
~ nauczyłem się używać narzędzia do zdalnego sterowania którego używa całe biuro
~ postanowiłem pomęczyć tą miłą staruszkę z wcześniej
~ losowo ruszam myszką przez kilka godzin
~ ona męczy się z podstawowymi rzeczami
~ przyszłą do mnie po nową myszkę
~ pomagam jej
~ podpinam ją i wracam
~ mysz się znowu rusza, uruchamia worda
~ zaczynam pisać
~ "Cześć"
~ brak odpowiedzi
~ "Cześć
~ "Cześć? Kto to?"
~ " Śmierć :("

Dzień dwudziesty ósmy
~ jakiś koleś prosi mnie o wypalenie mu prezentacji na płytę dvd
~ k**** mać wiem jak to zrobić
~ wypalam płytę
~ maszeruję do jego biura, dumnie trzymając płytę wysoko w powietrzu
~ jakaś kobieta próbuje mnie zatrzymać "Hej, mógłbyś..."
~ "Nie teraz, ważna sprawa IT którą muszę się zająć!"
~ daje kolesiowi jego wypaloną płytkę
~ to może być pierwsza rzecz tutaj którą zrobiłem poprawnie
~ łza się w oku kręci
~ taki dumny z siebie, że tak daleko zaszedłem
~ jestem prawdziwym IT
~ 5 minut później koleś do mnie dzwoni
~ "Hej... cóż, na płycie nic nie ma..."

Dzień dwudziesty dziewiąty
~ dałem nowej kobiecie w firmie laptopa
~ nic nie jest ustawione
~ zapomniałem jak podpiąć outlooka
~ spoko, zrobiła to sama
~ super
~ pyta mnie czy mogę wpisać dane admina, żeby mogła ściągnąć jakieś narzędzie do mediów
~ "Pewnie"
~ zjebałem hasło 3 razy i mnie zablokowało
~ muszę odblokować komputer z mojego pcta
~ nie wiem jak to zrobić ale muszę wrócić do jej biura, bo zostawiłem tam swojego gameboya
~ zaczyna zagadywać
~ "Gdzie się uczyłeś, że skończyłeś tu jako IT?"
~ zaczyna coś podejrzewać
~ próbuję się jeszcze raz zalogować
~ dalej jest zablokowane
~ "Hmm... wiesz co? Chyba to rozszerzenie Hootsuite jest zawirusowane. Nie chcę tego gówna w swojej sieci"

Dzień trzydziesty
~ dzisiaj wszystko zaczęło się pieprzyć
~ jeśli pamiętacie, ustawiłem maszynę do miningu bitcoina w serwerowni
~ używało prawie cały przesył
~ sieć ledwo działała
~ a teraz przez moje zrzucanie wszystkiego na wirusy i ogólne lenistwo ludzie zaczęli plotkować
~ że firma jest atakowana przez grupę hakerską
~ po lunchu szefostwo zaciągnęło mnie do biura na spotkanie
~ "Jak wiesz, mieliśmy ostatnio spore problemy z naszą siecią..."
~ jestem w dupie
~ "od powolnego transferu danych po wirusy"
~ bardzo głębokiej dupie
~ "Chcemy żebyś zaczął śledztwo i dowiedział się kto to robi i dlaczego"
~ ROTFL
~ jestem pieprzonym gliniarzem którego zadaniem jest znaleźć pieprzonego gliniarza
~ jestem pieprzonym prawem

Dzień trzydziesty pierwszy
~ mówię ludziom, że robię kalibrację serwera
~ "to coś jakby pobieranie odcisków palców"
~ nie ma mądrzejszego ode mnie
~ pokazałem jednemu facetowi w średnim wieku, z brodą, jak używać aplikacji
~ wrzucam mu ją do ulubionych i na pasek skrótów
~ patrzę na jego ulubione
~ Matula z Duzymi Cyckami
~ Piżamowe Dziwko-party
~ Meksykanka w autobusie
~ przejeżdżam nad każdym z nich kursorem myszy, czytając bezdźwięcznie ich tytuły
~ facet zaczyna się denerwować
~ prosi, żebym nie powiedział nikomu
~ "Czemu nie?"
~ "Kupię Ci lunch"
~ dostałem 10 nuggetów z kurczaka

Dzień trzydziesty drugi
~ z jakiegoś dziwnego powodu całe biuro musi przepisywać captcha zawsze gdy coś googlują
~ nie mam pojęcia dlaczego
~ koleś od google ultrona pyta, czy ma to coś wspólnego z wirusem i czy powinien tworzyć kopię zapasową danych
~ "Po pierwsze, zawsze twórz kopie zapasowe"
~ kiwa głową
~ "Po drugie, to tylko zabezpieczenie które założyłem, roboty się tu czają"
~ znowu kiwa głową, jakby moje słowo było prawem

Dzień trzydziesty trzeci
~ koleś od ultrona wygadał się o google ultron
~ teraz każdy w biurze chce, żebym mu go zainstalował
~ kilka osób któe wiedziały nieco więcej pyta co to do cholery google ultron
~ zbywam ich środkowym palcem
~ spędzam cały dzień instalując nieistniejący program na komputerach
~ dosłownie spędziłem 3-4 godziny udając, że to jest program którego używa nasa
~ jakaś dziewczyna pyta, czy to jest legalne
~ "Jesteś policjantką?"
~ podała mnie do HR za "zachowanie bliskie karnemu"
~ już wyjaśniłem kolesiowi w HR co to google ultron...
~ HR myśli, że to jest prawdziwe
~ HR myśli, że nasa tego używa
~ HR mówi lasce, żeby mi nie przeszkadzała w sprawach technologii bo nie zna się na tym jak ja
~ nie zna się na tym jak ja

Dzień trzydziesty czwarty
~ cały dzień grałem w portala 2
~ nie było ani słowa skargi
~ ani jednego update'a adobe readera czy flasha przez cały dzień
~ coś jest nie tak
~ sprawdzam co się dzieje
~ wszyscy pracują bez przerwy
~ pytam jakiegoś kolesia jak jego komputer działa
~ "Świetnie, odkąd ściągnąłeś mi Google Ultron mój komputer wręcz śmiga"
~ wtf
~ szybkie wyszukiwanie na temat chroma
~ okazuje się, że automatycznie ściąga najnowsze oprogramowanie adobe
~ omfg
~ bez pieprzonego adobe readera nie mam pieprzonej pracy
~ wysyłam masowego maila
~ "UWAGA: nie otwierajcie gogle ultron, został shackowany
~ resztę dnia wywalałem ultrona i ustawiałem IE jako domyślną przeglądarkę

Dzień trzydziesty piąty
~ ludzie zaczynają się denerwować tym całym hakerem/wirusem
~ zastanawiają się dlaczego jeszcze tego nie rozwiązałem
~ niektórzy nawet wierzą, że to nie jest żadna grupa hakerska jak mówiłem
~ "To nie są amatorzy, to są profesjonaliści. Dlatego muszę update'ować waszego antywirusa"
~ żeby ludzi nieco przestraszyć po kryjomu uruchomiłem komputer jednej z osób na chorobowym, ustawiony mniej więcej pośrodku jednej z większych sal
~ głośniki na maksa
~ puszczam Jitterbug Whama co 3 sekundy przez cały dzień
~ w końcu ludzie przychodzą do mojego biura informując mnie o tym
~ kiwam głową
~ "To gorzej niż myślałem"
~ "Co? Co takiego?"
~ "To gang Jitterbug. Jedna z najlepszych grup hakerskich"
~ "Nigdy o nich nie słyszałem"
~ "To dlatego są najlepsi"

Dzień trzydziesty szósty
~ sprawdzam wiadomości
~ policja dzwoniła
~ KUUUURRRRWAAAAAA
~ jako, że jestem IT muszą ze mną porozmawiać na temat ostatnich ataków hakerskich w naszej firmie
~ usuwam wiadomość
~ kocica przychodzi do mnie do biura
~ pyta, czy mógłbym jej ustawić pulpit tak, żeby tapeta zmieniała się co kilka minut
~ "Spoko"
~ idę z nią do biura
~ mówi mi, że bierze rozwód
~ "Oh"
~ mówi, że zaczyna znowu chodzić na randki i to jest trochę dziwne
~ pieprzyć to
~ "Może pójdziemy na piwo kiedyś po pracy?"
~ śmieje się
~ "Co? To znaczy, czemu nie?"
~ "Żartujesz, prawda? Jesteś IT..."
~ oczy mi zaczynają łzawić jak wpatruję się w powiadomienie o nowym update adobe readera
~ "Po prostu to ściągnę"

Dzień trzydziesty siódmy
~ czuje się gównianie
~ kocica powiedziała koleżankom z działu sprzedaży, że próbowałem ją zaprosić na randkę
~ wszyscy się śmieją za moimi plecami
~ słyszę ich szepty
~ "łeee hahaha IT? łeee"
~ mam ochotę otworzyć komputer i wskoczyć w wiatrak na procesorze
~ koleś z działu sprzedaży który zawsze dzwoni (tak, ten) przychodzi do mnie do biura
~ "Mój laptop nie działa"
~ idę z nim do jego biura
~ naciskam przycisk power żeby zresetować
~ nie mówię nic tylko odchodzę
~ "Jeśli to jest wszystko co tu robisz... po co nam tu jesteś?"
~ odwracam się
~ "Co?"
~ "Jeśli to jest wszystko co tu robisz to resetowanie komputerów, to za co Ci płacą? Sam mogę zresetować swój cholerny komputer"
~ uśmiecham się
~ "Naprawiałeś tu kiedyś serwer? Wiesz jak ciężko jest go potem ustawić, żeby działał? Pamiętasz jak nie działał przez ponad dzień?"
~ kręci głową
~ "Tak myślałem"
~ oczywiście tylko go zresetowałem

Dzień trzydziesty ósmy
~ dalej czuję się gównianie po tym jak kocica dała mi kosza
~ postanowiłem blokować jedną większą stronę co godzinę
~ czułem się jak Joker
~ najpierw youtube
~ potem allegro
~ potem wykop
~ słyszę ludzi narzekających na moją notkę odnośnie filtrowania stron
~ "To jest miejsce pracy, a nie zabawy"
~ jakaś kobieta wbiega mi do biura
~ "Okej, to nie jest zabawne... to poważna sprawa"
~ "why so serious?"
~ "Musisz odblokować allegro"
~ lol serio
~ "MAM AUKCJĘ KTÓRA KOŃCZY SIĘ ZA 5 MINUT"
~ dałem allegro na listę dostępnych stron
~ ale było już za późno
~ przegrała aukcję o pokrowiec na telefon
~ mwahahahaha

Dzień trzydziesty dziewiąty
~ "śledczy" przychodzi do biura
~ szefostwo martwiło się, że mamy za dużo do stracenia i chcieli profesjonalistę
~ jestem w dupie
~ pokazuje mu całe biuro
~ pyta się gdzie leży serwerownia
~ "A to Carol, jest buntowniczką. Co nie, Carol?"
~ robię wszystko co mogę by odciągnąć nieuniknione
~ idziemy do serwerowni
~ mówi, że podoba mu się jak kable są ładnie poukładane
~ myślę nad podniesieniem monitora, rozbiciem mu głowy i ucieczką do Meksyku
~ nie mogę tego zrobić
~ nie jestem potworem
~ jestem IT
~ koleś sprawdza serwer
~ pyta się o dane do logowania
~ przesrane
~ daje mu hasło
~ loguje się
~ otwiera IE
~ spogląda na mnie przez ramię
~ "Nie musisz tu być"
~ "Zostanę"
~ muszę tu być kiedy to się stanie
~ dosłownie zaczyna poruszać muszką w losowych miejscach i klika w różne miejsca na ekranie
~ wiem bo okienko Home Depot wyskoczyło
~ zaczyna coś mówić pod nosem... "hmm... hmmm"
~ wpisuje adobe reader w googlach
~ ściąga
~ rusza kursorem jeszcze trochę
~ i w końcu mówi
~ "Pieprzeni hakerzy, co nie?"
~ jesteśmy braćmi, on i ja
~ bracia IT

Dzień czterdziesty
~ obudziłem się i zdałem sobie sprawę jakie mam szczęście, że nie jestem zwolniony albo gorzej
~ widzę z parkingu jak kocica wchodzi do biura
~ pyta się mnie co słychać
~ myślę, że w końcu pokonaliśmy gang jitterbug
~ "nie... mam na myśli poza pracą"
~ patrze na nią dziwnie i uśmiecham się
~ "Ah, wiesz jak to jest"
~ poprawia włosy i śmieje się
~ co do cholery?
~ "Super, mam problem z jednym plikiem... możesz go dla mnie otworzyć, skarbie?"
~ wzdycham
~ "Okej, spoko..."
~ idziemy do jej biura, cały czas flirtując
~ klikam na link do pliku pdf
~ nie otwiera się
~ zaczynam ściągać adobe readera
~ w międzyczasie pytam się jej jakie ma plany na weekend
~ "Jadę z takim jednym facetem na weekend w góry, odpocząć trochę"
~ zatrzymuje ściąganie na 80%
~ wychodzę
~ jestem IT

Dzień czterdziesty pierwszy
~ ta niezła laska ćwicząca yogę przychodzi do mnie do biura
~ jej klawiatura pisze po francusku
~ jestem za bardzo zajęty flappy birdem, żeby mnie to obchodziło
~ "Więc pomożesz mi?"
~ "Jeśli będę miał chwilę czasu, teraz jestem zawalony robotą"
~ "Kiedyś Cię rozszarpię"
~ zabiera swój cudowny tyłeczek z mojego biura
~ śliczna dziewczyna, a ja mam to w dupie, chcę żeby ten dzień się skończył
~ nienawidzę tej pieprzonej roboty
~ wszystko co robię to dostaję opieprz i ściągam adobe readera
~ nawet nie mogę sobie poprawić humoru grami
~ tata wchodzi
~ widzi, że wyglądam niewyraźnie
~ zabiera mnie na lunch
~ "jestem z Ciebie dumny synu
~ firma jest w rozsypce
~ ale ja wciąż jestem głównym specem od ściągania adobe readera
~ ale nie zamieniłbym nic z tego za jego kolejne słowa
~ "Kocham Cię synu"

Dzięki wam wszystkim i dzięki tato za pracę :)
Nie zapomnijcie update'ować swojego adobe readera!


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Znalezione
« Odpowiedź #909 dnia: 05 Sierpień, 2017, 20:27 »
Bardziej smutne niż wesołe, ale warte podzielenia się.




Offline Estera

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #910 dnia: 05 Sierpień, 2017, 20:34 »
   Jeszcze tłumaczenia jakbyś zafundował do tej wstawki ...
   To byłoby nieźle.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline pytacz

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #911 dnia: 06 Sierpień, 2017, 11:20 »
Najodważniejszym czynem, jakiego może dokonać były Świadek Jehowy w obliczu odrzucenia przez rodzinę, to dalsze życie, mimo pragnienia śmierci.

Tak sobie ukwieciłem :>

Wysłane z mojego Redmi Pro przy użyciu Tapatalka



Offline Estera

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #912 dnia: 06 Sierpień, 2017, 11:28 »
Najodważniejszym czynem, jakiego może dokonać były Świadek Jehowy w obliczu odrzucenia przez rodzinę, to dalsze życie, mimo pragnienia śmierci.
Tak sobie ukwieciłem (...)
   Dzięki pytacz  :)
   Za rozjaśnienie sedna tej wstawki.
   
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Helleboris

Odp: Znalezione
« Odpowiedź #913 dnia: 08 Sierpień, 2017, 20:25 »
Piotruś i jego szatańska zabawka. Dla mnie najlepszy fragment 2:25

« Ostatnia zmiana: 08 Sierpień, 2017, 20:28 wysłana przez Helleboris »
"To repeat the same action and expect different results is madness."


Gorszyciel

  • Gość
Odp: Znalezione
« Odpowiedź #914 dnia: 09 Sierpień, 2017, 15:04 »
Rozrywka w średniowieczu: