jeśli te dane są prawdziwe, tzn. że...
śmiertelność wśród Świadków Jehowy (2,94% spośród tych co zachorowali) jest wyższa niż śmiertelność wśród ogółu Polaków (2,34% spośród tych co zachorowali).
co gorsza, śmiertelność rośnie, bo śmiertelność wśród Świadków Jehowy w grudniu 2021 wynosi już 3,69% spośród tych co zachorowali.
ja rozumiem, że wśród ŚJ jest nadreprezentacja seniorów (i to byłoby "jakieś" wytłumaczenie nadmiernej śmiertelności wśród zakażonych), ale dlaczego procentowa śmiertelność rośnie?
zdziwiło mnie to, gdyż ŚJ są (a przynajmniej "powinni" być) niemalże w 100% niepalący, a więc teoretycznie (gdyby mieli identyczną strukturę wiekową co reszta Polaków) powinni przechodzić chorobę łagodniej i wskutek tego powinni mieć niższą procentową śmiertelność...
Tak na szybko, jedyne co mi przychodzi do głowy to okoliczność, że muszą mieć _bardzo_ dużą nadreprezentację seniorów i/lub że muszą mieć organizmy wyniszczone _dodatkowym_ stresem (czyli oprócz "standardowych" stresów życia codziennego i oprócz "standardowych" stresów "około-epidemicznych" muszą mieć dodatkowe silne zmartwienia).
kolejne zdziwienie, to "nadmierna" ilość zachorowań wśród świadków Jehowy. Jeśli (jak twierdzą) zaledwie 1 na 341 Polaków jest ŚJ, to dzieląc 4.145.518/341 "powinniśmy" dostać 12157. Oznacza to, że _gdyby_ świadkowie Jehowy chorowali równie często co reszta Polaków, to mieliby 12157 zachorowań od początku epidemii. A mają 20.079 czyli 165% średniej.
To oznacza że po pierwsze zarażają się dużo częściej niż ogół Polaków i że mają słabsze organizmy niż ogół Polaków gdyż umiera większy % chorych niż "powinien".