BYLI... OBECNI... > CICHE OWCE

Kolejne samobójstwo

(1/3) > >>

Światus:
Audrell padła ofiarą gwałtu w organizacji Świadków Jehowy. Po opuszczeniu organizacji nie mogła dojść do siebie.
To, co przeżyła, sprawiło, że postanowiła popełnić samobójstwo.
Niniejszy tekst jest pożegnalnym postem autora strony Silent Lambs.

   "Zupełnie nie wiem jak zacząć ten post. Nadal jestem w lekkim szoku, ponieważ właśnie odebrałem telefon i zostałem poinformowany, że moja droga przyjaciółka ex-jw popełniła samobójstwo w piątek wieczorem. Droga Adrell była ofiarą gwałtu, a jej matka unikała jej, dopóki nie zmarła na raka pięć lat temu. Jak większość byłych Świadków Jehowy szukała przyjaciela i sposobu na interakcję społeczną. Zapisała się do college'u, przeprowadziła się z Nowego Jorku na Florydę, aby być z rodziną nienależącą do Świadków Jehowy, ale była tam okropnie traktowana przez swoją świadkowską rodzinę. Często dzwoniła do mnie i opowiadała mi o swoich problemach, wydaje mi się, że stałem się dla niej rodzajem kotwicy/ojca do normalności lub po prostu miejscem, gdzie mogła być zrozumiana. Rozmawialiśmy o jej lękach, chłopakach, pracy, szkole, polityce, sprawach Świadków, po prostu o wszystkim, co mogłoby wypłynąć w rozmowie z kimś, komu można po prostu zaufać. Przez lata miałem kilka osób, które poznałem przez Silentlambs, których nie znałem, a które patrzyły na mnie jak na jednego z niewielu starszych, którym naprawdę zależało i próbowali pomóc im iść naprzód.

   Adrell zadzwoniła do mnie, gdy zmarła jej matka i płakała, mówiąc mi, jak bardzo za nią tęskni, opowiedziała mi o tym, jak ludzie nadużyli jej zaufania i skrzywdzili ją. Chociaż fizycznie niewiele mogłem zrobić, starałem się zawsze ją wspierać i pomagać jej iść naprzód, mówiąc, że nie wszyscy ludzie są źli. Wymienialiśmy się śmiesznymi żartami i memami za pośrednictwem SMS-ów, aby dać jej znać, że zawsze tam jestem, gdyby mnie potrzebowała. Czasami dzwoniła w najbardziej nieodpowiednim momencie, ale zawsze oddzwaniałem lub wysyłałem jej SMS-a, żeby wiedziała, że jestem przy niej.

   Na początku tego roku straciłem moją siostrę ex-jw w wyniku samobójstwa, więc jest to rodzaj świeżej rany, z której wciąż się otrząsam. Widzieć, jak ta zła sekta zabiera kolejne osoby, odbierając im całe zaufanie, umiejętności, zdolność radzenia sobie, raniąc je poprzez znęcanie się, a następnie porzucając jak śmieci, wywołuje we mnie gniew, który nie może znaleźć ujścia. Zamienia się on we łzy beznadziei, kiedy nie czujemy, że zrobiliśmy wystarczająco dużo, aby pomóc tym, którzy są tak załamani. Dziś rano czuję głęboką rozpacz i stratę, gdy piszę o drogiej, słodkiej, miłej, dobrej osobie, która nigdy nie skrzywdziłaby muchy, ale dosłownie została wypatroszona przez światową korporację wydawniczą, która ma to w dupie.

   Dziś rano, kiedy jadłem z synem cotygodniowe śniadanie, zadzwonił telefon Adrell. Nie odebrałem i postanowiłem zadzwonić do niej później, bo chciałem poświęcić synowi całą moją uwagę. Kiedy wróciłem do domu, zadzwoniłem, odebrał jej partner, który szlochając, przekazał mi wiadomość. Nie wdając się w szczegóły, Adrell zmarła w najbardziej przerażający sposób, jaki można sobie wyobrazić. Wciąż nie mogę sobie z tym poradzić. Kiedy myślę o zadowolonej z siebie reakcji Świadków Jehowy, którzy mówią: "Cóż, tak się dzieje, kiedy odchodzisz od Jehowy". To sprawia, że mam ochotę kupić karabin szturmowy.

   Adrell, kochałem cię jak przyjaciela, z którym łączą mnie rany wojenne, i czuję twój ból i cierpienie. Moją jedyną pociechą jest to, że mam nadzieję, iż wreszcie zaznałaś spokoju za te wszystkie cierpienia, które niesprawiedliwie na Ciebie sprowadzono. Życzę Ci, abyś odnalazła to lepsze miejsce szczęścia i nowych początków, bezpieczeństwa, bezwarunkowej miłości i zaufania, którego wszyscy szukamy. Na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci, a w cichych chwilach mogę nawet z Tobą porozmawiać, mam nadzieję, że słuchasz, bo będzie mi Ciebie brakowało, na zawsze pozostaniesz moją przyjaciółką."

Źródło: https://silentlambs.org/news/j7o3grb46yo29syoolnfk2lel9u3nq

Marzena:
To jest tak bardzo wstrząsające i przykre, że targają mną w tym momencie tak ogromnie skrajne emocje, ktore nie pozwalają na wykrzesanie z siebie innych słów..

Matylda:
Straszne, smutne i takie znajome.
Wszystkim którym Adrell była bliska, wyrazy mojego największego współczucia..
Miałam około 30 lat kiedy moja matka zachorowała na raka, moja Siostra, jehówka, mówiła, jakiś to będzie i czekała w domu na rozwój wypadków a ja parszywy odstepaca czekałam jak pies pod salą operacyjną i tak bardzo pragnęłam żeby ona tylko to wszystko przeżyła.
Kiedy ja sama 20 lat później zachorowalam na raka i będąc wielkim szoku wyszłam z pomysłem że może się z moim mężem przeniesiemy do moich rodziców. Chciałam żeby mój mąż nie musiał się mną sam opiekować gdyby nadszedł mój koniec. Moja jehoska rodzina dostała małpiego  rozumu. Moja najmłodsza siostra zadzwoniła do mnie i powiedziała coś w stylu, ty suko zniknij z naszego życia"
Jehowizna jest czymś naprawdę parszywym. Czasem się naprawdę wydaje że już dłużej nie da rady, ale nie poddawajmy się bez walki.

Estera:
   W moim zborze było kilka samobójstw.
   Kilka z nich to były osoby wykluczone, dwie były już głosicielami.
   Nie mogły sobie znaleźć miejsca na odludziu zborowym.
   Jedna z nich nie potrafiła tak do końca uporać się z narkotykami a bardzo pragnęła być śj.
   I nie widząc już innego wyjścia w pewnym momencie zafundowała sobie tzw. "złoty strzał"  :'(
   Zaskoczenie wielu było ogromne.

   Innej osobie, zmarł partner życiowy, po śmierci nie mając zbytniego oparcia w zborze, szukała oparcia gdzie indziej.
   Znalazło się ono po sąsiedzku, ale nie była to osoba będąca śj.
   Dla nowego partnera nastąpiła też zmiana religii, bo był warunek, że musi być koniecznie ślub kościelny w KK.

   Zanim jednak to nastąpiło.
   Wcześniej ta owdowiała osoba, dość długo szukała gorąco partnera w zborze i otwarcie poruszała swój problem.
   Nie potrafiła znosić tej pustki i samotności, jaka nastąpiła po śmierci partnera.
   Nikt jakoś na poważnie nie brał tej sytuacji do serca.
   Było trochę owdowiałych kandydatów, ale jakoś nikt nie zainteresował się bliżej sytuacją tej osoby.
   Po jakimś niezadługim czasie skończyło się to samobójstwem.
   Oczywiście, w zborze był tylko jeden sloganowy osąd.

                       ... "Tak właśnie się kończy zdrada i porzucanie Jehowy!!!!!!!" ...
                                                        :'( :'( :'( :'( :'(


   Inna młoda osoba, po wykluczeniu i jako pełnoletnia, na rozkaz ojca śj, musiała opuścić dom, chociaż się jeszcze uczyła.
   Zamieszkała na stancji, potem związała się z towarzystwem ze świata alkoholowo - narkotykowego.
   Miała chłopaka, w którym się zakochała, były też plany na wspólną przyszłość ale niestety narkotyki zrobiły swoje.
   W pewnym momencie, nastąpił koniec, rano nikomu nic nie mówiąc, wyszła z czymś w rodzaju liny i powiesiła się na skraju miasta.
   Przeżyłam to bardzo, bo to była córka rodziny, z którą byłam bardzo blisko zaprzyjaźniona.
   Ta młoda osoba, w chwili śmierci miała tylko 22 lata.
   I choć może chciałoby się, żeby to był film z kategorii science fiction.
   Niestety, zdarzyło się to naprawdę.
           

   Ale według doktryny śj, wykluczanie ludzi i stosowanie wobec nich głębokiego ostracyzmu, ma pomagać.
   Jednak życie pisze swoje scenariusze i ludzie później odchodzą po swojemu.
   Pozostawiając pogrążone w rozpaczy rodziny i przyjaciół.

Lovely:
Bardzo mi przykro. Nie wiem co napisać. To jest wstrząsające.

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej