CD:
- W opisanym przypadku, chodziło o czystość w przestrzeni publicznej, gdzie ludzie w odświętnych strojach i nastrojach papusiali pokarm duchowy. Ponieważ wizerunek organizacji mógł być nadszarpnięty jakimś niechlujstwem, czy niedopatrzeniem, czystość na obiektach kongresowych jest priorytetowa i szczególnie dopilnowywana. Dodatkowo z postu wynika, iż gospodarz CKS (Centrum Kongresowe w Sosnowcu) był pionierem stałym i czekał na przydział na Nadzorcę Podróżującego (obwodu), co też się wkrótce stało. Nie mogę uwierzyć, że wywindowanie wyżej było karą, jak chce nam wmówić N. (NO ma duże uprawnienia i gdyby mu Jehowa objawił, co N. na jego temat w przyszłości napisze, to nieźle by go przeczołgał, jakby trafił na obsługę do jego zboru). A więc gospodarz miał dodatkowy motyw na perfekcyjne wywiązywanie się z obowiązków. N. najprawdopodobniej wychodził z innego założenia, miał słabsze motywacje do staranności. Przecież z postu wynika, jak autor (N) dużo wie o sprawie, tak jakby w zdarzeniu uczestniczył osobiscie i to jego złapano za rękę na niestarannym sprzątaniu, albo miał wtyczki w Nadarzynie i stamtąd dowiedział się tej historii, co jest raczej mało prawdopodobne. Coś jest jednak na rzeczy, bowiem na początku swej bytności na forum miał ksywę Nadarzyniak, przez r, a nie s, czy to przypadek? Ciekawy jestem także, czy N. będąc starszym i o nadziei niebiańskiej wywiązywał się osobiscie i dokładnie z powierzonych mu obowiązków zborowych i innych, czy jednak je "olewał", jak sugeruje w poście, broniąc tej drugiej postawy. Nie wyobrażam sobie aby N. wywindował się tak wysoko stosując "tumiwiśizm". Jest przecież dobrym znawcą tematu jak robić w organizacji karierę, pisząc w innym wątku: "(...) natomiast te osoby, które chciałyby dominować nad innymi w tym ugrupowaniu, będą wszystko czynić, aby zostali zauważeni i awansowali" (wątek: "Co musiałoby się stać, żeby Świadkowie zaczęli masowo opuszczać organizację?!." Wpis N. z dnia 09 .10. 2021 g. 18.37).
Tymczasem najszybszą drogą do awansu w jego czasach było ogłoszenie siebie "spożywającym" i "pijącym", ale była jedna trudność: trzeba było się "wywiązywać" i przed i po, co tak krytykuje u "rudego" w poście. Chociaż w jego przypadku mogło wystarczyć, że wyrabiał kwantum godzinowe i już mógł się ogłaszać królem. Był on wiec sam "sługusem Nadarzyna" co przypisuje gospodarzowi CKS, czy nim nie był? Wszak podobno "sługusów" Nadarzyna po zborach było i jest na pęczki. A pierwszymi z nich przecież bywają starsi. Nie na darmo każą im co trochę do siebie dzwonić. Chociaż inna sprawą jest, gdy muszę, a inną, gdy nie muszę, a sam tego pragnę. A przy okazji powiem: "nie wiem bracie czy to ważne, ale ten i ten to tak powiedział, a tamten to tak zrobił".
Na forum Nadaszyniak wielokrotnie daje do zrozumienia, iż "wiele można pisać i pisać" o "pisankach" w organizacji, zawsze myśląc o innych osobach. Przestrzegam jednak przed takimi działaniami, bo pisząc o innych, bawiąc się wręcz ludźmi przedstawiając ich w sposób rubaszny i kpiarski, nierzadko wyszydzając, w końcu natrafi na "swojaka", który zacznie w taki sam sposób pisać o nim samym, co już tak zabawne nie będzie.