Moim zdaniem to właśnie rodzicom trzeba pomóc wyjść z sekty, a oni zabiorą stamtąd dzieci (pod warunkiem, że są jeszcze małe i niezarażone trucizną).
Niestety, często nie jest to takie proste, żeby nie powiedzieć - niemożliwe. Sekty jak wiemy na przykładzie świadków Jehowy (to znaczy ich liderzy i przywódcy) wymyślają coraz to nowe metody psychomanipulacyjne, aby zamknąć możliwość dotarcia do dorosłych osób, czy całych rodzin. Niekiedy wydaje się, że tylko poprzez docieranie do całego społeczeństwa z przekazem o metodach działania sekt i ich metodach werbunkowych możemy zmniejszyć wpływ sekt na obywateli. Po prostu powodować, aby sekty coraz mniej werbowały. To wydaje się łatwiejsze. Trudniej już jest stamtąd kogoś wyciągnąć.
Ja jednak od dłuższego czasu zastanawiam się, dlaczego, jeśli sekty są takie niebezpieczne, nie są tematem nauczania w szkolnictwie. Nie wiem, może chociażby w ponad podstawowym? Czy do tego dojdzie i kiedy? Czy to jest jednak takie duże tabu? Dlaczego?
Czy dlatego, że w każdej religii znajdziemy metody psychmanipulacyjne? Łatwiej w szkole było wprowadzić religię? A jak się wprowadzało religię, to dlaczego nie wprowadzono jednocześnie alternatywę, w postaci pokazywania zagrożeń z tej strony? Moim zdaniem często ludzie są po prostu bezbronni w fortelach werbunkowych, jakie są opracowywane i wprowadzane w życie przez sekty. Przecież do nich sami ludzie nie wstępują. Są w wyrafinowany sposób tam zwabiani i w niewybredny sposób zawłaszczani.