Ja na ten przykład wszystko robię dobrze (... no prawie ... prawie wszystko ... i prawie dobrze) i często dobrze prawię a o ORGU mówię Be gdy coś jest Be lub Ok gdy jest Ok.
Jestem typowym przykładem megalomana. Czasami się powtarzam ale uważam , że mądre rzeczy trzeba utrwalać i powielać.
Jestem najlepszy w tym co robię , oczywiście gdy mi się chce .
Jestem dotknięty palcem Bożym i już przez to skazany na wieczne cierpienie, niezrozumienie i zawiść. Bo jak wiadomo pionierzy giną od strzałów w plecy ,bo wysforują się na czoło.
Sam wiem co jest dobre a co nie i nie potrzebuję religii żeby mi to przypominała. Ja wiem kiedy napiszę choojove zdanie i wtedy bardzo , bardzo cierpię .
Zaden kapłan nie musi mnie prostować ani wbijać w poczucie winy , ani doradzać jak żyć, bo on nie jest mądrzejszy ode mnie.
Przecież u nas 90% społeczeństwa to się niczym nie interesuje. Niczym w ogóle. Jedyne co jest dla nich ważne to czy pensja jest na czas albo czy jej dziecko w przedszkolu nie dostało czasem klapsa.
Przywołasz jakiś piękny cytat np. po łacinie i co z tego? 97 procent kompletnie nie załapie o co chodzi. więc oni mają mnie pouczać?
Pycha jak zwykle przeze mnie przemawia, jasne, ale to też poszerzanie – pewności siebie, inaczej nigdy nie zdobyłbym tego co mam . Ja też nie urodziłem się doskonały i taki nie jestem, wciąż podpatruję, wciąż mam swoich idoli wciąż się uczę ale od autorytetów a nie sfrustrowanych dziadków zza Wielkiej Wody .
Pamiętaj, bez świetnych nauczycieli nie nauczysz się niczego. No więc czego ja się boję? Ludzi nieutalentowanych a nie Boga i jego rzekomego smutku jaki mu zadaję . Gdyby Bóg nas obserwował, przyglądał się nam , miałby mega depresję .