Takie oto słowa padły z ust CK, zapewne jakieś powody były ku temu.
Może już występował ostracyzm wobec niegłoszących? Sami wiecie jak było:
"Głosiciele nieczynni to tacy, którzy nie składają sprawozdania ze służby kaznodziejskiej od sześciu miesięcy lub dłużej. Takie osoby dalej są naszymi braćmi i siostrami i bardzo je kochamy" (Strażnica listopad 2020 s. 2).
"Bardzo zależy nam na osobach, które przestały głosić. To nasi bracia i siostry i mocno ich kochamy! Pamiętamy to, co z miłości robili wcześniej — być może przez całe dziesięciolecia (Hebr. 6:10). Naprawdę za nimi tęsknimy" (Strażnica listopad 2020 s. 6).
Szok! Twierdzą, że jednak przejmują się nieczynnymi głosicielami... akurat...
Zastanawia mnie jednak sformułowanie: "Naprawdę za nimi tęsknimy."
Co to znaczy tęsknimy? Że jak nieczynny głosiciel, to nie ma go też na sali... w sensie na zebraniu? Nieoddawanie sprawozdania ze służby nie jest jednoznaczne z tym, że ktoś przestaje chodzić na zebrania.
Aczkolwiek.... jak już ktoś nie głosi, to zwykle na zebraniach też jest coraz rzadszym gościem...
Ja mam jeszcze jeden dylemat... związany z raportowaniem głoszenia. Otóż z powodu pandemii biedni Świadkowie nie mogą być tak aktywni jak wcześniej. Obiło mi się o ucho/oko, że podczas zbiórek jedna osoba dzwoni do kogoś, a cała reszta siedzących obok też sobie raportuje czas głoszenia. Czyli de facto całe głoszenie trwa powiedzmy godzinę i udziela się tylko parę osób, a 15 głosicieli wpisuje sobie tyle do swojego kajeciku. W ten sposób jedna godzina pączkuje i w cudowny sposób zamienia się w 15 godzin w statystykach z głoszenia!
A później piszą, że Świadkowie głosili dwa miliardy godzin w roku służbowym!
Ja bym to jeszcze udoskonaliła... głoszenie przez zooma, 100 osób ze zboru obecnych na łączach. Dzięki temu po skończonej "służbie" on-line jedna godzina głoszenia zamienia nam się w 100! Dobrze kombinuję?!