cocacolasong91 - ze mną było tak, że poznałam męża "w świecie" miałam rozmowę ze starszymi (po czym zostałam ograniczona). Pokazałam im pierścionek zaręczynowy, powiedziałam, że data ślubu jest ustalona, że myślę o tym człowieku poważnie a on o mnie. Do dziś jesteśmy małżeństwem, w październiku minie 10 rocznica. A od starszych na tejże rozmowie dowiedziałam się o sobie, że jestem rozpustnicą. Nadal jestem jakby zawieszona w próżni. Niby mam swoje poglądy ale ukrywam się z nimi (tzn nie tu), bo "w prawdzie" jest moja mama a nie chciałabym jej stracić. Nadal przezywam i nie widzę dobrego rozwiązania. Czuję się podle z opinią rozpustnicy. Dodam, że w swoim życiu (a mam prawie 40 lat) miałam i mam do tej pory jednego, jedynego faceta więc chyba na miano rozpustnicy nie zasłużyłam.
niesmak z orgiem pozostał do dziś i urazy nie mogę sie pozbyć. Rozumiem Cię.