Ten cytat przyszedł mi do głowy w odpowiedzi na zdanie Matusa:
„Niewolnicy mają panów, a ja jestem wolnym człowiekiem.”
Też byłam takim „wolnym człowiekiem”, panią swojego życia. Ta wolność jednak mnie przerosła, zaczęła mi ciążyć, okazała się ułudą. Podziękowałam więc za nią i przyjęłam jarzmo Jezusa, o którym powiedział, że jest miłe i lekkie (Mat. 11, 28-30). Wolę aby Jego wola wypełniała się w moim życiu. On lepiej wie, co jest dla mnie dobre, widzi o wiele dalej. Mój horyzont jest ograniczony, Jego nie. Taką decyzję podjęłam, kiedy poznałam Jego miłość i zobaczyłam, że mogę być spokojna o Jego wybory. Od tej pory czuję pokój nie zamartwiam się o wszystko.
Tylko tyle i aż tyle.
W odpowiedzi na Twoje pytanie:
Wolność od obaw, od strachu o jutro, wolność od grzechu, od samej siebie.
To, co napisałeś - aby mnie było coraz mniej, a Chrystusa coraz więcej.
Co oczywiście nie znaczy, że nie grzeszę i nie upadam…