Moje trzy grosze:
Zdarzenie wydarzyło się podczas otwarcia obiektu w sobotę 19 czerwca 1999 roku w czasie przerwy.
Przyjechałem na zgromadzenie po dziewiątej, szukałem odpowiedniego miejsca aby tak „uroczysty dzień” otwarcia zarejestrować na kamerze. A tu pech, wszystkie prawie miejsca z przodu zajęte przez turystów albo jak ktoś woli pielgrzymów org-a.
Byłem wściekły tylko ostatnie rzędy na widowni były jeszcze wolne i musiałem z nich skorzystać.
Zająłem z złości miejsce z kraju w ostatnim rzędzie, myśląc kiedy zacznie się przedstawienie podejdę do przodu i zacznę kamerować.
Lecz i to było wielkim wyczynem, który spełzł na niczym. Grupa specjalna pilnowała z zapartym tchem dojścia w kierunku pierwszych rzędów na próżno prośby, tłumaczenia, błagania.
Do przerwy siedziałem jak na szpilkach musiałem mieć chyba miły wyraz twarzy, bo każdy w okół mienie pokazywał grymaśny uśmiech nawet i dzieciaki siedzący obok.
Czekałem na upragnioną przerwę, poty mnie oblewały, gdyż było duszno i gorąco. Kiedy za śpiewano pioseneczkę i ogłoszono przerwę poczułem się trochę raźniej.
Nastał totalny gwar wszyscy ha, ha, ha, hi hi, hi uśmieszki witania powitania i oczywiście otwieranie toreb i zajadanie przywiezionych frykasów.
Lecz w tym hałasie, przebijał się ponad wszystko przeraźliwy odgłos, odgłos klaksonu lokomotywy, był tak głośny i tak przeszywający uszy, że każdy zwrócił uwagę.
Stałem na samym końcu amfiteatru mając przed oczami całe wydarzenie nikt nie zasłaniał, kamera poszła w ruch.
Z za drzew z prawej strony(stojąc na wprost lasku, gdzie były zaparkowane samochody) wyłonił się skład pociągu z kopalni, jechał powoli bardzo powoli, maszynista chciał się zatrzymać ale siła pędu składu to uniemożliwiała.
Nagle dobiegł głuchy huk, prawa strona spalinowej(zielonej) lokomotywy zaczęła odbijać zderzakiem zaparkowane samochody w lasku przy torach kolejowych:
jeden, drugi, trzeci.
Jak się nie mylę czerwony samochód był zaparkowany jeszcze bliżej torów,
spalinówka pociągnęła go do przodu a on kolejne samochody, w tej kraksie uległo zniszczeniu siedem albo dziewięć samochodów.
Widok niesamowity, straszny, przerażający. Dwudziestolatek lub trzydziestolatek widząc to, w amoku wskoczył pomiędzy samochody i chciał ten pociąg zatrzymać, opierając się dwoma rękami o maskę auta, przerażeni gapie krzyczeli ' uciekaj z miażdży ciebie' ktoś odruchowo szarpnął delikwenta – znaleźli się na ziemi obok torów, cudem nie zostali pociągnięci przez ciągnące się auta. Nie pamiętam dokładnie trzy lub dwa samochody spiętrzyły się na przodzie spalinówki opadając z głuchym hukiem, tony żelastwa zatrzymały się na torze.
Wszyscy gapowicze byli w szoku, totalne zamieszanie przerażenie wymalowane było na każdej z twarzy.
W niedługim czasie od kolizji przyjechało pogotowie, policja i zaczęło się …. wyjaśnianie całego zajścia.
Pomyślałem sobie, gdyby zapaliła się rozlana benzyna powstało by niesamowite trudno do opisania „piekło”.
Bardzo żałuję jednej rzeczy, kiedy przyjechałem do domu obejrzałem na spokojnie nagrane wydarzenie i zniszczyłem zapis.
Na drugi dzień wzdłuż torów pojawiła się biało- czerwona taśma oddzielająca tory od prowizorycznego parkingu za amfiteatrem w lasku (zagajniku).
Sprawa została szybko zatuszowana ...? doszły mnie potem takie słuchy.
Było to wstrząsające przeżycie z pierwszego dnia otwarcia Centrum Kongresowego w Sosnowcu.
Może ktoś z forumowiczów był w tamtym czasie i widział to wydarzenie, które szczątkowo opisałem