No tak! macie wszyscy rację. Ale może niekoniecznie musimy demonstrować, że istniejemy? Samo ustanowienie takiego święta pokazywałoby, że taka grupa jest i działa. A działania są różne i na wielu polach. Nie wszystkie dzieją się przy jupiterach. Ale jak już wychodzimy na ulicę, to pokazujmy, że nas jest dużo.
Święto 26 lipca jest trochę chyba podobne do 1 listopada. Smutne, bo chodzi przecież o ofiary złych praktyk.
Tadzio Połgensek w biuletynie Słowo Nadziei Nr 24 z 1994 roku na stronie 5 pisał: "W dniach 21, 22 maja 1993 roku, w Wielkiej Brytanii odbył się zjazd byłych Świadków Jehowy, mieszkających w okolicach Londynu. Takie zjazdy organizowane są każdego roku w wielu krajach." Co prawda dalej pisze, że to dotyczy byłych świadków, którzy stali się chrześcijanami. Podobny zjazd był planowany w Polsce w roku 1995. Nie wiem, czy się odbył.
Przynajmniej róbmy akcje informacyjne częściej i bardziej masowe. Na tym forum ciągle nas zapraszają do działania. Korzystajmy!
Co by nie było, pokazuje głosicielom z organizacji, że ich werbowanie często jest bezowocne, ponieważ dużo osób i tak odchodzi, a wielu zasila wyznania "Babilonu wielkiego". Skutek jest odwrotny niż głoszą ci głosiciele, ponieważ "Babilon Wielki" rośnie w siłę, a "organizacja" ,schodzi na psy'. Jak na to pozwala ich Bóg Jehowa? Bo okazuje się, że głosiciele Świadków Jehowy głosząc 'dobrą nowinę' i czyniąc uczniów dla imienia Jehowy, pracują także dla "Babilonu W.". Po co tamci mają więc głosić, jak świadkowie za nich chętnie wykonują tę pracę? Co za paradoks! Tym co nie głoszą przybywa wiernych, zaś tym co bardzo wysilają się w głoszeniu - stale ubywa. I tak działania "Wielkiego niewolnika" są obracane w niwecz. Ale też wstyd, żeby organizacja Boga Jehowy wspierała "Babilon wielki'? Co to się w tej organizacji porobiło? Toż to koniec świata!
gerontas: poprawiony format