Druga połowa lat osiemdziesiątych... Zebranie książki,wtorkowe,albo inne....nie pamiętam dokładnie...W każdym razie odbywało się w mieszkaniu bo sali jeszcze nie było... Zainteresowana, która bardzo regularnie ,sumiennie chodziła na każde zebranie widzi jak brat rozdaje imienne koperty (wewnątrz karteczka na wpisanie owocu) bo to koniec miesiąca i sprawozdania ze służby trzeba zdać.
Obserwuje ten fakt bardzo wnikliwie...
Gdy koperty wszystkie rozdane,rozczarowana mówi... "Ale ja też chcę taką kopertę, chodzę przecież do was na każde zebranie."
Brat wówczas wyjął z koperty druk,wyjaśnił,że nie rozdaje on kasy,że to głosiciel ma wypełnić ten druk i ew. włożyć jakąś kwotę do środka... To dobrowolny datek...
Z dziwna miną to przyjęła i już się u nas nie pokazała...