Dawne chrzty.
*** w96 1.4 s. 23 ***
Swoje oddanie Jehowie usymbolizowałem chrztem wodnym jeszcze jako nastolatek w 1927 roku. Chrzest odbył się w Seattle w starym budynku, dawnym kościele baptystów, z którego — ku mojemu zadowoleniu — usunięto wieżę. Zaprowadzono nas do basenu w suterenie, gdzie musieliśmy najpierw
włożyć długie, czarne szaty. Wyglądało to, jakbyśmy szli na pogrzeb.
*** w95 1.10 s. 21 ***
Jakże wspaniały był rok 1931! Otrzymaliśmy nową nazwę, Świadkowie Jehowy, a ponadto na zgromadzeniu ogólnokrajowym w londyńskim Alexandra Palace zostałam ochrzczona. Nigdy nie zapomnę tego dnia.
Dano nam długie, czarne koszule, a ja dostałam mokrą, gdyż przed chwilą przyjmował w niej chrzest ktoś inny.
A tu istny cyrk:
*** w84/7 ss. 13-14 Kroczenie naprzód z organizacją Bożą ***
Niezwłocznie więc oddałem siebie Jehowie i podobnie uczyniła wtedy reszta członków mojej rodziny, a 10 października 1926 roku usymbolizowaliśmy wszyscy swoje oddanie dla Jehowy, gdy w San Jose zostaliśmy zanurzeni w wodzie.
Chrzest odbywał się wówczas nieco inaczej niż obecnie. Starszy, który zanurzał, powiedział do mnie: „Bracie Grant, w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, chrzczę cię teraz w Chrystusie”. Każdy z nas przystępował do chrztu w szacie z krótkimi rękawami,
czarnej i długiej od szyi do kostek.
Dla pewności, żeby się nie podnosiła i porządnie okrywała kandydata, miała u dołu poprzyszywane ołowiane ciężarki