Uczciwie mówiąc, czytając w latach 90 i na początku XXI wieku Strażnice i Psię dało mi to dużo jako dziecku. Miałem największą wiedzę w klasie, bo czytanie relacji od korespondenta z ekwadoru pobudzało moją wyobraźnię i sięgałem do rocznika. Tam na mapce szukałem właśnie Ekwadoru i patrzyłem ilu ma mieszkańców i głosicieli. Dzieliłem, mnożyłem, dodawałem odejmowałem i porównywałem liczbę głosicieli i godzin na głosiciela z Polską. Kiedy pojawiała się w roczniku relacja z jakiegoś kraju, patrzyłem na stolicę, główne miasta, czytałem o klimacie tam panującym.
W Psię było dużo ciekawych artykułów o zjawiskach naturalnych (do dziś pamiętam że jako jedyny w klasie wiedziałem co to El Nino), zwierzętach, miejscach (było coś kiedyś o systemie zapór koło Elbląga?), ludziach, potrawach. Naprawdę dla mnie jako dziecka, w czasach gdy nie było internetu a rodziców nie było stać na Newsweeka w porównaniu z tekstami z Przyjaciółki Psię stanowiło solidną dawkę wiedzy i rozwijało chęć sięgania dalej i patrzenia co jest w świecie tam gdzie nigdy nie byłem.
Dodatkowo książka taka jak Całe Pismo jest Natchione zawierała wiele informacji o pisarzach, odnosiłą się do kulturowych i historycznych kontekstów. A książka o Stwarzaniu dostarczyła mi dużo wcześniej onformacji na temat ewolucji niż książki w szkole (dopiero liceum).
Więc aż tak bym się nie wyśmiewał z Psię.
Uważam, że gdybyście wzięli przeciętną osobę po liceum i porównali jej wiedzę z osobą, która wychowała się na tamtych Psię, o dziwo ŚJ miałby szerszą wiedzę na temat otaczającego go świata i tego co się na nim dzieje (rubryka Obserwujemy świat była naprawde ciekawa).
A dziś? Pamiętam jakiś artykuł o kotach czy coś. 2 strony, tekstu to 1/4 tego co ja napisałem i wielkie zdjęcia.