Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Mój drugi list do Barbary Anderson  (Przeczytany 1252 razy)

Offline NNN

Mój drugi list do Barbary Anderson
« dnia: 23 Październik, 2023, 12:02 »
  Ponieważ drugi list do Barbary Anderson zawierał pytanie o całkiem inne wydarzenia i inną kwestię, wobec tego zdecydowałem się na założenie osobnego wątku.

Wszystko co dotyczy mojego pierwszego listu do Barbary Anderson jest pod poniższym linkiem (od 22 maja 2023, g. 10.57):

https://sjwp.pl/teksty-nnn-(niewierny-nieroztropny-niewolnik)/bledne-oczekiwania-swiadkow-jehowy-nadal-rozglaszane-po-swiecie/

A tutaj moja prośba do Szymona Matusiaka w sprawie tłumaczenia drugiego listu na angielski:

 Jeszcze raz zwracam się do Ciebie żebyś, jeśli możesz, przetłumaczył moją nową prośbę do pani Barbary Anderson. Chodzi o to, że ona w tym czasie była w Biurze Głównym w Brooklynie (od 1982 do 1992).
 
Otóż 15 maja 1984 roku w USA wydano Strażnicę „1914 Pokolenie, które nie przeminie” z umieszczonymi na okładce 16 wizerunkami osób urodzonych przed 1914 rokiem. 14 z tych osób było wieloletnimi członkami personelu biura głównego w NY, a 2 działało tam tymczasowo.
 
Pytanie do pani B. Anderson brzmi tak: Jak ukazanie się tej Strażnicy zostało odebrane przez osoby umieszczone na tej okładce.
Następne: Jak to wpłynęło na pozostałe osoby przebywające w Biurze Głównym, które były koleżankami i kolegami (lub braćmi i siostrami) tych osób ze Strażnicy? Jaka wówczas zapanowała w tym gronie atmosfera? Czy to wzmocniło poczucie bliskości końca? Czy te osoby ze Strażnicy miały status „ostatka”?
 Następne pytanie: Jeśli te osoby miały nadal przydziały do zborów w mieście NY, jaka w tych zborach zapanowała atmosfera?
 
Następne pytanie: Co się tam wszędzie działo, gdy osoby z tej ilustracji w Strażnicy zaczęły wkrótce wymierać? (do 1993 roku zmarło 6 osób, a w latach od 1994 do 2002 włącznie – 9 osób; od 2003 do 2008 – 1 osoba).
 
Ten okres późniejszy, gdy w Biurze Głównym już pani Barbary nie było (po 1993 roku), czy pani Barbara może słyszała coś, jak wymieranie osób umieszczonych w Strażnicy wpływało na pozostałych tam jeszcze przebywających i na okoliczne zbory.
 
 Zamieszczam załącznik, który prześlij także pani Barbarze, który pokazuje na podstawie czego nurtują mnie powyższe pytania. To jest już ulotka, trochę przetworzona  na nasze potrzeby, ale coś podobnego ukazało się przed laty w internecie, jako dzieło najprawdopodobniej rzeszy odstępczej.
 
« Ostatnia zmiana: 23 Październik, 2023, 13:23 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #1 dnia: 06 Listopad, 2023, 21:56 »
 Odpowiedź Barbary Anderson w sprawie Strażnicy z maja 1984 r. z osobami z pokolenia 1914 roku na okładce:
 
 
Pozdrowienia Szymon,
 
Miło było otrzymać od Ciebie wiadomość. Mam nadzieję, że czujesz się lepiej niż podczas ostatniej rozmowy.
 
Postaram się jak najlepiej odpowiedzieć na Twoje pytania zawarte w ostatnim e-mailu do mnie
 
Po pierwsze, znałam każdą osobę z okładki Strażnicy z 15 maja 1984 roku, z wyjątkiem jednej: #16 Babette Herrlinger. Nigdy nie zostaliśmy sobie przedstawieni i nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek się z nią spotkała, ale słyszałam, jak wspominano jej imię. Spośród pozostałych 15 osób na okładce, niektóre z nich naprawdę mogliśmy nazwać „przyjaciółmi”.
 
Dwie osoby, które tymczasowo przebywały w Bethel, to Stemenowie, Willis i Louise. Willis był emerytowanym kręgarzem z Florydy, zaproszonym około 1983 roku do zamieszkania w Betel, aby wykonywać terapię kręgarską dla Betelczyków, którzy tego chcieli. Wytrzymał w Betel może rok, a następnie został poproszony o odejście, ponieważ jego usługi były niezadowalające i nie do przyjęcia. On i Louise wrócili do swojego domu w Tampie na Florydzie.
 
W czasie publikacji Strażnicy z 15 maja 1984 roku mieszkaliśmy w Betel od dwóch lat, a ja pracowałam w dziale inżynierii budowlanej. Wykonywałam prace sekretarskie i badawcze dla inżynierów tego wydziału.
 
Co ciekawe, około 13 lat później powiedziano nam, że kilka lat po tym, jak Willis i Louise Stemens wrócili do domu z Betel, Willis został wykluczony, a jego żona Louise rozwiodła się z nim, gdy odkryto, że miał kobietę na boku –  kochankę. (To tyle, jeśli chodzi o bycie wiernym świadkiem pokolenia 1914, które nie przeminie).

CDN
 


 
 
« Ostatnia zmiana: 06 Listopad, 2023, 22:14 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Reskator

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #2 dnia: 07 Listopad, 2023, 06:51 »
Wygląda na to że Willis był grubo po siedemdziesiątce jak miał kochankę po odejściu z Broklinu,chyba czuł że nie załapie się na pokolenie 1914 które nie przeminie i życie zaczął brać zbyt pełnymi garściami aż żona dała pozew o rozwód.
« Ostatnia zmiana: 07 Listopad, 2023, 07:04 wysłana przez Reskator »


Offline NNN

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #3 dnia: 07 Listopad, 2023, 19:15 »
 Pytanie: Jak ludzie na tej okładce przyjęli pojawienie się tej Strażnicy?
 
Wiedzieli oni o okładce około 6-7 miesięcy przed publikacją tego czasopisma, ponieważ każda osoba pozowała do zdjęcia na okładkę w dziale fotograficznym Betel i musiała wyrazić zgodę na wykorzystanie zdjęcia. W tym czasie powiedziano by im, jaki jest temat artykułu.
 
Następne pytanie:
Jak wpłynęło to na inne osoby przebywające w Biurze Głównym, które były współpracownikami (lub braćmi i siostrami) tych osób ze Strażnicy? Jaka atmosfera panowała wówczas wśród nich? Czy zwiększyło to poczucie bliskości końca? Czy te osoby ze Strażnicy miały status „ostatka”?
 
Przypuszczam, że Betelczycy przez jakiś czas byli podekscytowani tym artykułem. Był to czas ekspansji organizacji na całym świecie. Organizacja Strażnica kupowała lub budowała budynki w rejonie Brooklyn Heights, aby pomieścić więcej pracowników w centrali, którzy byli potrzebni do drukowania większej ilości literatury. Wzrost liczby osób stających się Świadkami Jehowy był najwyższy w historii. Ta ekspansja była częścią dowodu dla tych w centrali, że koniec jest bliski.
 
To, co ekscytowało mnie i wielu innych w Betel w 1984 roku bardziej niż okładka magazynu Strażnica z 15 maja 1984 roku, to ogłoszenie Organizacji Narodów Zjednoczonych, że „pokój i bezpieczeństwo są bliskie”. Dla nas to ogłoszenie „nierządnicy” jadącej na szkarłatnej dzikiej bestii oznaczało, że Armagedon był bardzo blisko, tak jak stwierdza 1 Tesaloniczan 5: 3: „Kiedy będą mówić: ‘Pokój i bezpieczeństwo!’, wówczas natychmiast spadnie na nich nagła zagłada (...)”.
 
Nie sądzę, aby 16 osób przedstawionych na okładce Strażnicy było postrzeganych jako „ostatek” przez innych Świadków Jehowy lub innych Betelczyków. Zachęcano nas, abyśmy w żaden sposób nie postrzegali innych ŚJ jako ważnych.
 
Nie pamiętam nawet żadnej dyskusji na temat Strażnicy z 15 maja 1984 r. w 15-minutowych uwagach przed śniadaniem wygłoszonych przez któregokolwiek z przywódców Towarzystwa Strażnica, kiedy ten magazyn został wydany Betelczykom (umieszczony w ich pokojach co najmniej dwa tygodnie przed tym, jak reszta kraju otrzymała swój egzemplarz pocztą). Gdyby to było tak ważne, odbyłaby się dyskusja.
CDN
« Ostatnia zmiana: 14 Grudzień, 2023, 15:37 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Reskator

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #4 dnia: 07 Listopad, 2023, 20:10 »
NNN czy Barbara Anderson pozostała w wierze czy stała się agnostyczką a może ateistką masz jakieś info?


Offline NNN

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #5 dnia: 07 Listopad, 2023, 21:54 »
Reskator, to, o co pytasz nie pozostaje w mojej gestii zainteresowań. Poza tym, nie znam angielskiego, a z Barbarą rozmawiam poprzez tłumacza, Szymona Matusiaka. Zdaje się, że on jest z Barbarą w dobrych relacjach od dłuższego czasu. Możesz go zapytać na priv, jeśli nie znasz go osobiście i nie masz do niego numeru telefonu. Pamiętaj tylko, że pytasz o osobistą sferę tej osoby, która jest chroniona w wielu krajach prawem, o którą nie ma prawa pytać na przykład żaden pracodawca, urzędnik czy bankowiec. Może więc ci nie odpowiedzieć, albo się obrazić za to, że w ogóle o to pytasz. To delikatna sprawa. Chyba, że sama to kiedyś i gdzieś zechciała ujawnić.
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #6 dnia: 12 Listopad, 2023, 21:43 »
 Kolejne pytanie: jeśli ci ludzie nadal mieli przydziały do zborów w Nowym Jorku, to jaka atmosfera panowała w tych zborach?
 
Zbory w Nowym Jorku w pobliżu siedziby głównej były przyzwyczajone do cotygodniowych spotkań z Betelczykami i oglądanie zdjęć tych samych osób w literaturze Towarzystwa Strażnica nie wywołałoby większego podniecenia, zwłaszcza że ci Betelczycy uczęszczali do tych samych zborów od dziesięcioleci. Mój mąż i ja widnieliśmy na zdjęciach na przedniej okładce Strażnicy lub Przebudźcie się! albo w innej literaturze Strażnicy, ale nie było to nic specjalnego dla nas ani dla ŚJ w lokalnych zborach nowojorskich.
 
Następne pytanie:
Co się tam działo, gdy ludzie z tej ilustracji w Strażnicy zaczęli szybko wymierać? (Do 1993 roku zmarło 6 osób, a od 1994 do 2002 roku włącznie – 9 osób; od 2003 do 2008 roku – 1 osoba).
 
Nie miałoby to większego znaczenia dla tych, którzy wiedzieli, że te 16 osób wymiera. Wynikało to z faktu, że religia ta już wcześniej wysuwała podobne twierdzenia, a ŚJ od dawna przyjmowali postawę „poczekamy, zobaczymy”.
CDN

 
 
« Ostatnia zmiana: 14 Grudzień, 2023, 15:38 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

Odp: Mój drugi list do Barbary Anderson
« Odpowiedź #7 dnia: 14 Listopad, 2023, 20:42 »
 Czy w tym późniejszym okresie, kiedy nie byłaś już obecna w Biurze Głównym (po 1993 r.), słyszałaś może coś o tym, jak wymieranie ludzi umieszczonych w Strażnicy wpłynęło na innych, którzy nadal tam byli i na okoliczne zbory?
 
Nigdy nie słyszałam, aby po stosunkowo krótkim upływie czasu rozmawiano dużo o Strażnicy i jej twierdzeniach, a zwłaszcza nie mówiono nic po tym, jak w naszych pokojach pojawiło się kolejne czasopismo Strażnica. Przypuszczam, że powszechną postawą wśród nas było to, że ten magazyn był tylko jednym z 24 magazynów rocznie, które miały podobne przesłanie, więc po co się nim ekscytować. 
 
Ale pamiętaj, że moje uwagi opierają się na byciu częścią personelu centrali i ogólnie było to dość ekscytujące. Byliśmy podekscytowani naszym zadaniem w „organizacji Jehowy”, więc nasza adrenalina była cały czas wysoka i nie chodziło tylko o magazyn z 15 maja 1984 roku. 
 
Pamiętajmy, że nie byliśmy częścią przeciętnego zboru w wiejskiej części Stanów Zjednoczonych, który mógłby być pod wrażeniem i podekscytowany publikacją artykułu Strażnicy z 15 maja 1984 r. „Pokolenie 1914, które nie przeminie”. Oznacza to, że moje opinie nie powinny być traktowane jako odzwierciedlenie postaw przeciętnych ŚJ w USA.

Uprzejme pozdrowienia  dla stale rosnącego bractwa dysydenckiego w Polsce ode mnie.
 
Dziękuję i proszę powiedz mi jeszcze raz, ilu ŚJ w Polsce opuściło organizację w ostatnich latach.
 
Barbara
« Ostatnia zmiana: 14 Listopad, 2023, 20:48 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.