Mój dawny zbór spotykał się na zebraniach w dziwnym miejscu. Był to hol podupadającego, lokalnego kina. Zawsze było zimno, śmierdziało, czasami podczas zebrania w sali kinowej puszczano jakieś filmy religijne i same zakonnice tam siedziały. Ale najlepszym hitem były... szczury
My byliśmy do tego przyzwyczajeni, ale pewnej niedzieli przyjechał do nas wykładowca z sąsiedniego zboru. W trakcie wykładu siostry nagle brały dzieci na ręce, dzieci wchodziły na krzesła i wszyscy patrzyli się w przestrzeń za mównicą. Wykładowca nie wiedząc o co chodzi, odwrócił się i powiedział:"O, szczur!" Wszyscy na sali zaczęli się śmiać tak, że biedny brat przez dłuższą chwilę nie mógł kontynuować, aż w końcu sam wybuchł śmiechem. Pozamiatane. Nie dokończył tego wykładu.