Niestety zdarza mi się słyszeć historie np. jak to niektórzy jako tako sprawowali opiekę nad swoimi dziećmi będąc jeszcze Świadkami. Natomiast po wybudzeniu się olali zasady Strażnicy i obecnie nie mają żadnych. Puścili więc dzieci samopas, a sami na przykład poświęcili się głównie pracy zawodowej.
Niestety puszczenie dzieci samopas nie kończy się dobrze i z dwojga złego: czy zabraniać im brutalnych gier czy filmów czy też pozwalać na wszystko i niczym się nie interesować, myślę, że ta pierwsza skrajność jest lepsza.
Ja jestem przeszczęśliwa, że wychowując dzieci 13 i 11 lat jestem już z trzeźwą głową od kilku lat poza orgiem. Uważam, że jestem w stanie nauczyć dzieciaki dużo więcej niż tylko "bo tak jest napisane w Biblii". My po prostu ciągle gadamy, gadamy i jeszcze raz gadamy - o wszystkim. Pewnie dużo zależy od charakteru rodziców i stosunków w domu, ale ja o wiele rzeczy nie pytałam, bo albo ja bym spłonęła ze wstydu albo rodzice, albo z góry znałam odpowiedź czyli "zajrzyj do Twojej młodości czyli magicznej czerwonej książki".
Mówię dzieciakom prawie wszystko co myślę, a one przychodzą do mnie z takimi pytaniami, że czasem jestem zadziwiona. Pytają o seks, narkotyki, tatuaże, alkohol, covid, wojnę, lgbt, aborcję, politykę itp i mamy te tematy przegadane w zyliardach godzin i za każdym razem jak kończymy rozmowy to jestem dumna, że mogę im powiedzieć coś więcej niż ja słyszałam czyli NIE, bo NIE. Pozbyliśmy się jakiś czas temu z domu telewizora, żeby było więcej czasu na gadanie.
Czy zabraniam brutalnych gier? Tak. Czy puszczam samopas? Nie. Ale mam wrażenie, że to niby trzymanie w ryzach w organizacji było czymś na zasadzie puszczenia samopas, ale w zagrodzie. Czy moje dzieci spróbowałby narkotyków gdybyśmy byli w zborze? nie wiem, może nie, bo siedziałby w zagrodzie i nie wolno. Czy spróbują skoro jesteśmy poza? Nie wiem, mam nadzieję, że nie, bo wiedzą co im to zrobi - bo przegadaliśmy to na wszystkie strony, bo pokazałam im kilka filmów opisujących skutki i mieliśmy kiedyś okazję przechodzić obok interwencji medyków u osoby naćpanej. I takie przykłady mogłabym mnożyć.
Moja perspektywa jest taka, że rodzic, który chce wypuścić w świat fajnych, młodych, ludzi z otwartą głową, ma dużo więcej możliwości poza organizacją.