Prawie dwa miesiące minęły jak z bicza strzelił. A miałem opisać za parę dni moje zwiedzanie sali. Więc przystępuję do relacji:
W przeddzień ustaliłem z innym eksem, że pojadę na zwiedzanie tej sali w "cywilkach", czyli bez moich specjalnych koszulek, a tym bardziej bez tych o pedofilii, bo wtedy na bank mnie nie wpuszczą. Ale jak rano wstałem, wylazł ze mnie duch bojowy i pomyślałem sobie, że jak mnie nie wpuszczą do środka, to będę spacerował w koszulkach przed salą i prezentował będę ich treść przechodniom. Ubrałem na siebie trzy koszulki na raz, ale postanowiłem wziąć płaszcz, aby je ukryć, by po drodze z dworca kolejowego nie zobaczyły ich te tłumy, które będą walić na zwiedzanie.
Dotarłem na skrzyżowanie przed salą, wszedłem na zielonym na wysepkę i czekam, aż mi się zapali kolejne zielone. Tymczasem za mną po mojej prawej słyszę głośną rozmowę. Okazuje się, że do skrzyżowania zbliża się młoda kobieta, ale że ma czerwone to czeka, jednocześnie pośpiesznie zaciągając się elektronicznym papierosem, podtrzymując przy tym telefon przy uchu, bo prowadzi jednocześnie ożywioną konwersację oraz podtrzymując teczkę biurową. Wszystko to chce jej ciągle wypadać, więc dwoi się i troi aby do tego nie doszło, a ja słyszę piąte przez dziesiąte co mówi, ale w głowie pojawia mi się taka myśl, że ona chyba prowadzi rozmowę z kimś, kto może być na tej sali i ona tam idzie? Ale następna myśl - ale jak to z papierochem na salę? no to tak samo, jak ja w tych koszulkach o pedofilii, obydwoje nie mamy szans na wejście. Dostaliśmy zielone, przechodzimy, ja mijam strome schody prowadzące do furty na plac przed salą, oglądam się i ku mojemu zdziwieniu widzę, jak ta pani sztarcha się łapczywie i ukradkiem ostatni raz elektroniką, po czym chowa papierocha, i pakuje się na schody w kierunku sali kr. Ja poszedłem chodnikiem dalej, bo sala jest usytuowana na wysokiej skarpie i dopiero parę kroków dalej jest łagodny wjazd umożliwiający mnie ogląd wejścia do niej. Obserwuję więc, że tam jest kilku porządkowych, do nich od środka ktoś przychodzi i zabiera ze sobą tę palaczkę. Kurcze sobie myślę, to taka palaczka, która nie może parę minut obejść się bez papierosa, wchodzi, a mnie nie wpuszczą?
To chyba była jakaś urzędniczka, bo obserwuję po przeciwnej stronie ulicy pracujących robotników, jeden podszedł tym wjazdem pod salę, coś z kimś pogadał, wrócił, zwijają jakieś kable, a ja myślę, że jeszcze nie skończona sala a oni już ją oddają do użytku? Co ich tak goni? Później się okazuje, że tak właśnie jest. No ale co? Palaczka zapewne z kimś była umówiona, ale na mnie nikt w środku nie czeka. Jednak jak nie zaryzykuję, to nie będę pił szampana
.
Podchodzę pod wejście na schody, zdejmuję płaszcz, przewieszam na prawej ręce, ochroniarze przy drzwiach sali mnie nie widzą, bo jestem nisko, na ulicy. Odsłaniam w ten sposób białą koszulkę, z czarnym napisem z przodu:
"AUSTRALIA KANADA USA ANGLIA ...", a przy tym z prawej -
płacząca dziewczynka i na czerwono "Wujku nie krzywdź mnie", a niżej
"Świadkowie, ujawnijcie pedofilię w polskich zborach" i na koniec, pod spodem
znaczek JW w czerwonym kółku oraz z takim samym czerwonym przekreśleniem. Na plecach mam napis także na białym tle:
"Starsi - każdemu, kto nie zawiadamia niezwłocznie organów ścigania o czynie pedofilskim, grozi kara pozbawienia wolności do lat 3." W chodząc na schody, kieruję się do furtki w ogrodzeniu, aby dotrzeć do wejścia do budynku, a nie byłem w jemu podobnych przez około 20 lat. Ciekawe czy za mną tęsknią???
CDN.