Kilka razy zdarzyło mi się podzielić opłatkiem. Mus dyplomatyczny.
Ogólnie każdy wie, że ze mną najlepiej się dzielić chipsami o smaku bekonu.
Raz podczas wigilii rodzinnej, poza potrawami, ćwikłą, sałatką i szynką, przy kieliszku wódki kibicowaliśmy Nicolae Ceaușescu.
Czasem udawało mi się wyjeżdżać. Jeszcze jak ktoś ma wolne do nowego roku, to tylko bilet, paszport, i na... tam gdzie każdy chce.
Karpia jadłem przedświątecznego. Duszony w piekarniku z cebulką. Świątecznego jeszcze zjem. Od tygodnia już ugotowałem kapuśniak (jak kto woli: kwaśnica), bigos, i inne takie. Uszka mam w lodówce. Barszcz zrobię w 5 minut - dla takiego faceta jak ja to mały pikuś
.Oczywiście, że się będę musiał nagimnastykować.
Zapomniałem dodać, że jeszcze w między czasie upiekłem kaczkę nadziewaną jabłkami. Resztkami dziś poczęstowałem koty.
Świerki mam, ale ich nie ubieram - mówiły, że bez bombek im będzie lżej.
Z samego rańca dostałem buzi z języczkiem i lekkiego pokąsania po policzku. Dziewczyna jest całkiem ładna. Ma 18 miesięcy i jest owczarkiem niemieckim.
W między czasie zadzwonił brajdek 2 razy w 30 minut. Raz teoretycznie - stojąc przed sklepem. Drugi raz praktycznie - stojąc przed półką sklepową. Głupie pytanie mi zadaje: jaką kupić wódkę czystą, bo idzie do teścia?!
Po wielu tłumaczeniach dochodzę do konkluzji: ma być zmrożona. A on do mnie, że tyle to jeszcze pamięta. Wolałbym, żeby zadzwonił i powiedział, że właśnie jest blondynka, brunetka, ruda, i dodatkowo, krótko obcięta i długowłosa, i którą wybrać. Wtedy teleporter konstruuje na poczekaniu
Dodatkowo widziałem jak się wiewiórki ganiały; i się dopadły. Wszystko przed godziną siódmą. Jeszcze trochę będą małe wiewiórki.
Był bym zapomniał. Poszedłem dziś na grzyby. Dużo tego nie ma. Ale do obiadu dla 2 osób akurat.
Teraz czekam północy - może niektórzy powiedzą coś po ludzku.
Jeszcze coś mi się przypomniało. Ale to nie świadkowe. W sklepie spotykam znajomą z przed lat. Zwyczajnie dużo zmarszczek na gębie. Dorobione dredy do tej grzywki i glany po kolana. Pół sklepu wykupiła pieczywa tostowego. Pytam się czy teraz taka moda na wigilię. A ona poważnie mówi, że z facetem będą sobie piekli tosty wegańskie na urodziny Jezuska. Już za modą nie nadążam.
A kiedyś przybieżeliśmy do Betlejem i padał deszcz. Dokładnie deszcz ze śniegiem. I każdy miał w głębokim poważaniu święta, wigilie, choinki, Jezusa, itp. bohaterów.